Neurolodzy z Harvardu doszli do takiego wniosku po przeanalizowaniu prawie 40 autoportretów mistrza. Zauważyli, że na niemal wszystkich lewe oko malarza jest skierowane bardziej na zewnątrz, niż powinno.
Jednak ich zdaniem wada ta nie tylko nie przeszkadzała, ale wręcz pomagała Rembrandtowi. Gdy jedno oko jest słabsze, mózg analizuje z tego w pełni sprawnego. Pogarsza to głębię widzenia - obraz jest bardziej płaski, ale to ułatwia malowanie płaskiego przecież obrazu.
Inny amerykański lekarz, który przestudiował portrety Rembrandta odkrył jeszcze jedną zaletę zeza. Malując autoportret, artysta mógł jednym okiem patrzyć w lustro, a drugim na tworzone właśnie dzieło.