Grupa The Rolling Stones czasowo zmienia logo. Czerwone usta z wyciągniętym językiem staną się czarne. To dla upamiętnienia zmarłego w ubiegłym miesiącu perkusisty zespołu Charliego Wattsa.
Za niecały tydzień The Rolling Stones rozpoczynają tourne po Stanach Zjednoczonych. Podczas koncertów na telebimach wyświetlane będzie zmodyfikowane logo zespołu. W ten sposób Charlie Watts symbolicznie obecny będzie na scenie.
Jak donoszą brytyjskie media, członkowie grupy nie pojawili się na pogrzebie kolegi, który odbył się ubiegłym tygodniu. Przylot do Wielkiej Brytanii pokrzyżowały im pandemicznie obostrzenia. Przebywają obecnie w Bostonie, gdzie przygotowują się do występów.
Nowym perkusistą grupy będzie 64 letni Steve Jordan, który już wcześniej zastępował Charliego Wattsa z uwagi na pogarszający się stan jego zdrowia.
Rzadko w przemyśle muzycznym zdarzają się taki postacie jak Charlie Watts. Mimo zawrotnej kariery w szeregach Rolling Stonesów i fortuny jak zgromadził, nigdy nie zatracił swej osobowości. Uwielbiał grać Jazz i często występował z innymi muzykami.
Ponad wszystko cenił sobie prywatność i życie rodzinne. Nie lubił rozstawać się ze swoje żoną Shirley. Byli małżeństwem przez 57 lat. Według licznych anegdot, podczas długich podroży wydawał fortunę na teflony o niej. Brytyjczyk kochał także zwierzęta - był hodowcą i koneserem arabskich koni. W 2004 roku u Wattsa zdiagnozowano raka gardła.
Mimo długotrwałej terapii radiologicznej zmarł w wieku 80 lat w szpitalu w Londynie w otoczeniu najbliższej rodziny.
Charlie Watts był najstarszym członkiem grupy. Mick Jagger ma obecnie 78 lat, Keith Richards 77, a najmłodszy, Ronnie Wood, 74 - nie są to więc panowie pierwszej młodości.
Tourne po Stanach Zjednoczonych będzie dla niech na pewno fizycznym wyzwaniem. The Rolling Stones zagrają 14 koncertów, kończąc trasę 4 listopada w Teksasie. Śmierć ich perkusisty, nie pokrzyżowała tych planów, ponieważ wiadomo było, że Watts tym razem nie dołączy do muzyków i trzeba było w porę znaleźć zastępstwo. Trudno powiedzieć jak potoczy się kariera Rolling Stonesów bez Charliego Wattsa. Na pewno brakować im będzie jego charakterystycznego uderzenia i bardzo brytyjskiego poczucia humoru, z którego także był znany.