Na przełomie marca i kwietnia najważniejsze osoby w państwie o statusie HEAD, czyli prezydent, premier oraz marszałkowie Sejmu i Senatu, będą mogły latać nowymi rządowymi, małymi samolotami. W połowie roku do Polski trafiły dwa Gulfstreamy 550 oraz Boeing 737.
Wojskowi piloci Gulfstreamów muszą nabrać odpowiedniego doświadczenia. Na razie wykonują loty o niższym statusie, aby wozić na przykład prezydenta, ten nalot - zgodnie z przepisami - musi być dłuższy.
Trwają też loty treningowe na Boeingu. On ma uzyskać tak zwaną zdolność operacyjną do czerwca, natomiast uprawnienia head do końca roku. Jak dodaje wiceminister obrony Bartosz Kownacki, przewidziany jest zakup kolejnych dwóch dużych maszyn, ale dopiero za trzy - cztery lata.
One mają szereg wyposażenia wojskowego, systemy obrony biernej i aktywnej. Dostosowanie wymaga czasu - mówił wiceszef MON. Nie jest wykluczone także poszerzenie floty o kolejne dwa małe maszyny.
Trzy samoloty kosztowały nas ponad 2,5 mld złotych. Same Gulfstreamy - 440 milionów. Te luksusowe samoloty zabierają 18 osób są na wyposażeniu rządów wielu państw. To amerykańska konstrukcja.
Samolot ma rozpiętość skrzydeł 28,5 metrów, długość - prawie 30. Maszyna jest wysoka na prawie 8. Maksymalny zasięg tych samolotów, to nawet 12 i pół tysiąca kilometrów. Bez problemu może przelecieć bez międzylądowania na przykład do Stanów Zjednoczonych.
(ph)