Zgrzyt na linii Rosja - Białoruś. Jak przekazała białoruska agencja informacyjna BelTA, Alaksandr Łukaszenka zażądał od Moskwy odszkodowania za opóźnienia w uruchomieniu Białoruskiej Elektrowni Jądrowej.
We wtorek przywódca Białorusi Alaksandr Łukaszenka przyjął raport dotyczący zakończenia budowy Białoruskiej Elektrowni Jądrowej i zwiększenia energii elektrycznej w białoruskim systemie.
Nie wszystko podoba się jednak stronie białoruskiej. Okazało się, że w rozmowach z Moskwą poruszono kwestię odszkodowania za lekkie opóźnienie w uruchomieniu siłowni.
Nie było w tym nic nadzwyczajnego, ale takie pytania pojawiły się w związku z naruszeniem terminów oddania elektrowni do eksploatacji, za co odpowiedzialność ponosi strona rosyjska - powiedział Łukaszenka, cytowany przez białoruskie media.
Białoruś nie powinna być jednak stratna. Białoruski przywódca przekazał bowiem, że w ramach rekompensaty Moskwa zaoferowała Mińskowi sprzedaż paliwa jądrowego po tej samej cenie, co rosyjskim elektrowniom, oraz pięcioletnią gwarancję na główne podzespoły.
Oczywiście nie powinniśmy niepotrzebnie obciążać Rosjan - prądu mieliśmy dość i nadal mamy go wystarczająco, ale umowa to umowa - stwierdził Łukaszenka.
W środę oddano do komercyjnej eksploatacji blok energetyczny nr 2 Białoruskiej Elektrowni Jądrowej, która w całości została zaprojektowana i wykonana przez rosyjski Rosatom.
Jak przekazała BelTA, siłownia jest pierwszym projektem Rosatomu z reaktorami III+ generacji WWER-1200, który został wdrożony poza granicami Federacji Rosyjskiej.
Zgodnie z umową, Rosatom jest całkowicie odpowiedzialny za sprawność elektrowni w okresie gwarancyjnym.