Ruszyły poszukiwania czarnych skrzynek kontenerowca El Faro, który zatonął na początku października ubiegłego roku w okolicach Bahamów. Statek pod amerykańską banderą wpłynął w sam środek huraganu Joaquin. Na pokładzie były 33 osoby, w tym 5 Polaków. Cała załoga zginęła.
Poszukiwania czarnych skrzynek statku potrwają co najmniej do 5 maja. Będzie je prowadzić należąca do marynarki Stanów Zjednoczonych jednostka "Atlantis". Na jej pokładzie - poza ekipą poszukiwawczą - jest też specjalny bezzałogowy batyskaf, przystosowany do badań głębinowych. Znalezienie czarnych skrzynek El Faro ma pomóc ustalić, dlaczego doszło do katastrofy. Statek płynął z Jacksonville do Portoryko. Według wcześniejszych ustaleń śledczych był na liście jednostek, które wymagały przeglądu.
1 października ubiegłego roku, kiedy doszło do katastrofy, fale sięgały 15 metrów, a siła wiatru dochodziła do 240 km/h. El Faro zaczął zaczęła nabierać wody. Akcja ratownicza nie przyniosła rezultatu. Znaleziono ciało jednego z marynarzy, zniszczoną szalupę, kamizelkę ratunkową i kilka kontenerów. Według armatora statek przed wypłynięciem przechodził remont w maszynowni, którym zajmowali się polscy specjaliści. Zdaniem ekspertów remont nie miał jednak wpływu na pracę silników.
(ug)