Po Nowym Jorku przyszła pora na Waszyngton. Młodzi Amerykanie, którzy mają dość kryzysu finansowego rozpoczęli akcję "Okupacja DC". W obawie przed protestującymi wezwano policjantów z oddziału specjalnego.
Od trzech tygodni z tego samego powodu kilka tysięcy ludzi okupuje Wall Street. W Nowym Jorku są tysiące ludzi, to szalone. Liczę, że w Waszyngtonie będzie to samo - powiedział młody chłopak, z którym rozmawiał korespondent RMF FM Paweł Żuchowski.
Przejeżdżający w pobliżu pozdrawiają protestujących. Na znak poparcia często pokazują kciuk podniesiony do góry. Koczujących wspierają już największe w USA związki zawodowe. Popierają ich też organizacje społeczne. W Waszyngtonie protestujący zajęli Park w pobliżu Białego Domu.
Amerykański sen jest martwy, to powód, dla którego tu jestem. Mam tu na myśli ideę, że wszyscy możemy - jeśli pracujemy naprawdę ciężko - mieć zapewniony komfort i stabilizację a wielu z nas jest poza tym. Niektórzy ludzie mają wszystko, a dla niektórych jest to niemożliwe by mieć
cokolwiek - powiedziała dziewczyna, która przyjechała z Baltimore. W kraju jest już 10-procentowe bezrobocie - dodaje kolejna osoba.
Jest mnóstwo ludzi, którzy wydają pieniądze na studia, a potem nie mogą dostać pracy. To absurdalne! - komentuje.
Ci ludzie są tutaj z powodu tego, co dzieje się w Nowym Jorku, na Wall Street. To generalny protest przeciwko chciwości korporacji, wojnom i w ogóle wszystkiemu, co złe w tej chwili w USA. Chcielibyśmy żeby to się skończyło - mówią młodzi ludzie, którzy protestują już w wielu miastach Ameryki.