O piątej nad ranem czasu lokalnego skończyły się zamieszki w gruzińskiej stolicy - Tbilisi. Na miejscu jest specjalny wysłannik RMF FM Mateusz Chłystun, który śledzi sytuację w kraju ogarniętym falą protestów. To już piąta doba, w której Gruzini masowo wychodzą na ulicę, sprzeciwiając się decyzji rządu o zerwaniu rozmów z Brukselą o wstąpieniu do Unii Europejskiej.
Poniedziałkowe protesty objęły obszar przy alei Rustawelego w centrum Tbilisi. We wtorek o godz. 10:00 czasu lokalnego był tam reporter RMF FM Mateusz Chłystun.
Z powyrywanej z chodników kostki brukowej, której elementy demonstranci rzucali w stronę budynku parlamentu, zostały jedynie wielkie sterty, które służby porządkowe zamiatają i wyrzucają do kontenerów. O starciach przypominają jednak powybijane szyby w budynku parlamentu i pozostałości po napisach, jakie pojawiły się w nocy na jego fasadzie.
Ulicą przemykają armatki wodne i radiowóz pełen policjantów.
Siły, które tłumiły protest, używając armatek, gazu i laserów, usunęły się już z alei Rustawelego, ale dziesiątki radiowozów wciąż są w bocznych uliczkach, gotowe reagować w każdej chwili. Co jakiś czas z policyjnych samochodów wybrzmiewa głośny komunikat z nakazem przestrzegania porządku.
Tbilisi mimo nocnych wydarzeń działa normalnie - o świcie setki ludzi pędziły już na metro i autobusy, by dojechać do pracy. Spora liczba mieszkańców stolicy po południu wróci jednak przed parlament. Ci, z którymi rozmawiał reporter RMF FM, nie wykluczają, że we wtorek rozpoczną protest nieco wcześniej - ok. południa czasu miejscowego.