"Brakuje lekarstw, wszystkiego brakuje. Czasami jestem zmuszona leczyć się ziołami, bo nie mogę niczego kupić” – usłyszał specjalny wysłannik RMF FM do Wenezueli Patryk Michalski od klientki jednej z aptek w Caracas. Półki w sklepach świecą pustkami. Mało kogo stać na to, by kupić cokolwiek.

Pełne towarów są tylko sklepy, które dotychczas współpracowały z rządem

"W największym centrum handlowym w Caracas - Sambil - ponad pięćdziesiąt sklepów jest zamkniętych. W ostatnich miesiącach to miejsce regularnie pustoszało, coraz więcej ludzi przychodzi tu tylko po to, żeby oglądać wystawy. 

Część witryn świeci pustkami, pełne towarów są tylko te sklepy, które współpracowały dotychczas z rządem. W nich można znaleźć ubrania światowych marek, czy najnowszy sprzęt elektroniczny. Ale ci, którzy prowadzą swój własny - niezależny biznes - często mają tylko kilkanaście produktów do zaoferowania. 

Byłem w takim sklepie ze sprzętem, którego właściciel skarżył się, że coraz trudniej zamawiać mu towar, bo ze względu na kryzys w kraju, kolejne firmy zrywają współpracę. Dlatego na półkach ma jeden aparat, kilka golarek, słuchawki i dwa telewizory i niewiele więcej. Jak mi mówił, dziennie ma około pięciu, sześciu klientów. Jego pracownicy zarabiają maksymalnie trzydzieści dolarów miesięcznie. Ale mężczyzna ma nadzieję, że sytuacja niedługo się poprawi i że nie będzie musiał zamykać sklepu" - relacjonuje Patryk Michalski.

Apteki zamieniają się w sklepy spożywcze, brakuje leków

"Wiele aptek w Caracas zamieniło się w sklepy spożywcze, które oferują kosmetyki, pieczywo, mleko czy słodycze. Bo lekarstwa, które są dostępne, mieszczą się zazwyczaj na jednej półce. 

Ludzie, którzy potrzebują konkretnych lekarstw, często przychodzą tu codziennie i zazwyczaj słyszą to samo "nie ma i nie wiadomo, kiedy będą". Kobieta, którą spotkałem, chciała kupić tabletki dla swojej matki, która choruje na serce. Bez powodzenia. W takiej sytuacji są tysiące Wenezuelczyków.

Brakuje lekarstw, wszystkiego brakuje. Czasami jestem zmuszona leczyć się ziołami, bo nie mogę niczego kupić - mówiła mi jedna z klientek.

Podstawowe lekarstwa - jeżeli są dostępne - na przykład na przeziębienie - kosztują kilka dolarów. W jednej z aptek usłyszałem, że dostępne jest tylko jedno opakowanie tabletek na nadciśnienie - 10 sztuk - za 5 dolarów. Dla wielu osób tutaj to astronomiczna cena" - opisuje Patryk Michalski.


Orwell najchętniej czytany przez Wenezuelczyków


"Potężną determinację Wenezuelczyków, żeby dokonać demokratycznych zmian w ich kraju, widać nie tylko podczas protestów.

Moją uwagę zwróciła wystawa w popularnej księgarni w centrum Caracas. Pośród dziesięciu najbardziej popularnych książek - znalazły się dwie Georga Orwella. "1984" i "Folwark zwierzęcy", czyli literackie ostrzeżenia przed totalitaryzmami, są obecnie jednymi z najchętniej czytanych.

Naprawdę wierzę, że mamy demokrację w naszym DNA. Wenezuelczycy pokazali swoją wolę, żeby być wolnymi - mówił mi Yon Goicoechea - wenezuelski parlamentarzysta, były więzień polityczny, jeden z wrogów reżimu, od lat zaangażowany w protesty" - donosi Patryk Michalski.

Opracowanie: