Pierwszy raz od 1945 roku Austria może mieć prezydenta spoza dwóch głównych partii - pisze w poniedziałek portal "Politico". Ocenia, że wybory, w których wygrał skrajnie prawicowy Norbert Hofer, posłużą Europie jako "przypomnienie politycznego kosztu przyjmowania uchodźców".

W niedzielnym głosowaniu Norbert Hofer, kandydat skrajnie prawicowej Austriackiej Partii Wolności (FPOe), uzyskał 36,4 proc. głosów, zostawiając daleko w tyle kandydatów Socjaldemokratycznej Partii Austrii (SPOe) i Austriackiej Partii Ludowej (OeVP). W drugiej turze zmierzy się z nim kandydat Zielonych Alexander van der Bellen, który otrzymał 20,4 proc. głosów.

"Politico" zwraca uwagę, że w poprzednich wyborach w 2010 roku dwie główne siły polityczne w kraju zdobyły razem 80 proc. głosów, podczas gdy w minioną niedzielę - nieco ponad 20 proc. "Antyimigrancka FPOe wygrała (...), ponieważ obawy w związku z kryzysem uchodźczym i dotyczące gospodarki skłoniły wyborców do masowego porzucenia rządzącego establismentu" - wskazuje portal. "Chociaż prezydent w Austrii pełni głównie rolę ceremonialną, wynik wyborów jest określany w Wiedniu jako trzęsienie ziemi. Oznacza on, że następny prezydent Austrii po raz pierwszy od 1945 roku nie będzie wywodził się ani z SPOe ani z OeVP", a więc partii, które "obecnie rządzą w ramach wielkiej koalicji i zdominowały politykę przez dziesięciolecia" - zaznacza "Politico". "Tak jak gdzie indziej w Europie, stary polityczny porządek wydaje się kruszyć" - dodaje.

"Szok w Austrii"

Austria "wkroczyła w nową fazę swej historii", a "konsekwencje głosowania są niejasne" - cytuje "Politico" gazetę "Salzburger Nachrichten"."Podczas gdy wynik był szokiem dla wielu w Austrii, gdzie jest postrzegany jako głos protestu, to jest wyrazem głębokiej frustracji klasą rządzącą" - pisze "Politico". Powołuje się przy tym na niedawne badania opinii, według których jedynie 12 proc. Austriaków uważa, że ich kraj zmierza w prawą stronę, a 52 proc. jest przeciwnego zdania. "Niemniej wyniki wyborów oznaczają największe zwycięstwo dla FPOe, która zyskała wysoką pozycję, a niektórzy powiedzieliby, że okryła się niesławą, w latach 90. za nieżyjącego już Joerga Haidera" - zauważa "Politico". "Ostatnie sondaże wskazują, że FPOe z łatwością wygrałaby wybory parlamentarne z wynikiem ponad 30 proc. głosów" - dodaje.

WYBORY PREZYDENCKIE W AUSTRII. TU PRZECZYTASZ WIĘCEJ

Tłumaczy, że partia "zbiła kapitał na obawach" o znaczenie napływu uchodźców dla kraju. "Od rozpoczęcia kryzysu Austria przyjęła więcej uchodźców per capita niż Niemcy. W tym sensie wynik wyborów posłuży innym krajom UE jako przypomnienie politycznego kosztu przyjmowania uchodźców" - wskazuje waszyngtoński portal. "Sukces Hofera podkreśla również siłę antyeuropejskiego przekazu w czasie, gdy Europa pozostaje głęboko podzielona w sprawie tego, jak poradzić sobie z wieloma wyzwaniami, począwszy od szerokiej stagnacji gospodarczej po kryzys uchodźczy" - ocenia "Politico".

Ostrzeżenie dla polityków

Nowojorski "Wall Street Journal" również zwraca uwagę, że pierwsza tura to "cios dla partii głównego nurtu" w Austrii. "Czyniąc populistę i antyimigrackiego kandydata faworytem (głosowania), wyborcy (...) wysłali silne ostrzeżenie ugrupowaniom establishmentowym, które rządziły krajem od II wojny światowej" - pisze gazeta. "WSJ" wskazuje, że "choć prezydent w Austrii ma głównie ceremonialną rolę, to wybory przyciągnęły międzynarodową uwagę". "Wynik głosowania jest szeroko postrzegany jako kolejna oznaka rosnącego zniechęcenia w Europie partiami głównego nurtu" - ocenia. Gazeta dodaje, że kandydat, który dostał się do drugiej tury, 72-letni ekonomista i były rzecznik Zielonych Alexander Van der Bellen, zajmujący podczas kampanii prouchodźcze stanowisko i sam będący dzieckiem uchodźców, sprzeciwia się wszelkim restrykcjom wobec osób starających się o azyl.

"Syn Estonki i Rosjanina obiecał, że jeśli zostanie wybrany odmówi zaprzysiężenia skrajnie prawicowego rządu, co może wytyczyć ścieżkę ku jeszcze większym politycznym zawirowaniom w ciągu najbliższych lat w kraju, który przez lata rządzony był na zasadzie konsensusu" - zwraca uwagę "New York Times". Niedzielne "wyniki odzwierciedlają rozczarowanie dwiema partiami głównego nurtu (...), które przez dekady zdominowały austriacką politykę, rządząc wspólnie w ramach tzw. wielkiej koalicji" - pisze nowojorska gazeta. "Sprzeczki między nimi o kwestie takie jak podatki, edukacja i reforma emerytalna podkopały poparcie w ciągu minionej dekady. A przybycie ubiegłego lata dziesiątków tysięcy migrantów oraz decyzja rządu o otwarciu austriackich granic tak, jak uczyniły to Niemcy, przyspieszyły spadek" popularności - analizuje "NYT".

Kryzys polityczny w Wiedniu?

Brytyjski "Financial Times" wskazuje, że "niespodziewanie silne zwycięstwo FPOe w pierwszej turze wyborów prezydenckich" uwidacznia, jakim wstrząsom może zostać poddany cały kontynent w następstwie kryzysu uchodźczego. "Wynik (głosowania) wysłał sygnał do innych krajów europejskich, że kryzys uchodźczy miał olbrzymie znaczenie" - pisze gazeta, cytując dyrektora austriackiego think tanku Agenda Austria Franza Schellhorna. "Wybór kandydata Austriackiej Partii Wolności w drugiej turze wyborów 22 maja może wywołać kryzys polityczny w Wiedniu, zwłaszcza jeśli Hofer będzie próbował blokować lub nawet odwołać rząd kierowany przez socjaldemokratycznego kanclerza Wernera Faymanna" - ocenia "FT". "Niedzielne wyniki najpewniej spotęgują nerwowość w europejskich stolicach w związku z nagłym przypływem populistycznych i ekstremistycznych partii politycznych" - podkreśla londyński dziennik. Wynik wyborczy w Austrii to "głośny policzek" dla rządzącej koalicji - uważa Wolfgang Bachmayer z instytutu badań rynkowych OGM, cytowany przez brytyjski dziennik "The Guardian". "Jeśli Hofer zostałby prezydentem, mógłby przyspieszyć wybory parlamentarne zaplanowane na 2018 rok, wykorzystując rosnące poparcie dla jego ugrupowania" - dodaje "Guardian".

(ug)