Tuż po północy eksplodował silny ładunek wybuchowy podłożony przed wejściem na posterunek policji w szwedzkim mieście Helsingborg. Wybuch był tak potężny, że w budynkach po przeciwnej stronie ulicy powypadały szyby z okien. Z pierwszych informacji wynika, że nikt nie został poszkodowany.
Na miejscu eksplozji wciąż pracują policyjny technicy. To cud, że wybuch spowodował tylko straty materialne. Zdemolowane jest wejście do budynku oraz sufit nad wejściem, w domach po drugiej strony ulicy z okien powypadały szyby.
Siedziałem w kuchni, kiedy nagle poczułem, że całe mieszkanie się zatrzęsło. To tak jakby ktoś rzucił ładunek w mój balkon, tak silna była fala eksplozji - opisuje nocne wydarzenia w rozmowie z gazetą "Helsingborgs Dagblad" mieszkaniec okolicy.
Nie wiem, jak to opisać. To była potężna detonacja, olbrzymi huk - powiedział Kenneth Andersson, który przebywał w komendzie w chwili wybuchu. Twierdzi on, że policja w Helsingborgu nie otrzymywała w ostatnim czasie żadnych pogróżek.
Technicy badają, jakiego materiału wybuchowego użyli sprawcy. Jeszcze jest za wcześnie, by to stwierdzić. Na miejscu pracują nasi technicy - oświadczyła rzecznik lokalnej policji Anna Göransson.
Policja z Helsingborgu wydała oświadczenie na Facebooku: Nie ugniemy się przed przestępcami. Zapewniła, że mimo zniszczonego posterunku pracuje dziś normalnie, jak w każdy inny dzień. Każdy kto przyjdzie zostanie obsłużony w "mobilnym posterunku" - tak funkcjonariusze nazwali swoje prywatne samochody.
(j.)