O godzinie 21 polskiego czasu zostały zamknięte lokale wyborcze w Izraelu. Obywatele wybierali we wtorek skład 120-osobowego Knesetu. Odmienne rezultaty wyborów parlamentarnych podają różne sondaże exit poll.
Według sondażu exit poll przygotowanego dla stacji telewizyjnej Kanał 12 - przewagę ma Likud. Ta partia zdobyła 4 miejsca więcej niż sojusz Niebiesko-Białych.
Kanał 13 podaje natomiast, że Likud i Niebiesko-Biali idą "łeb w łeb".
O innym zwycięzcy informuje stacja telewizyjna Kan TV, której sondaż wskazuje, że Likud uzyskał w Knesecie 36 miejsc, a Niebiesko-Biali o jedno więcej - 37.
Zarówno premier Izraela, szef Likudu Benjamin Netanjahu, jak i jego rywal, szef sojuszu Niebiesko-Białych Benny Gantz, po zakończeniu głosowania we wtorkowych wyborach ogłosili swoje zwycięstwo.
Wygraliśmy! Wypowiedziała się izraelska opinia publiczna! - podkreślił Gantz w oświadczeniu.
Chwilę potem Netanjahu wydał oświadczenie, w którym obwieścił "wyraźne zwycięstwo prawicowego bloku pod przewodnictwem Likudu".
Oba obozy zapowiedziały, że wezwą sojuszników, by pomogli im utworzyć koalicję rządzącą.
W Izraelu misję sformowania rządu prezydent powierza niekoniecznie zwycięzcy wyborów, lecz temu, kto jest w stanie stworzyć większościową koalicję.
Frekwencja w tegorocznych wyborach była niższa w porównaniu z 2015 r. Według CKW do godz. 20 czasu lokalnego (godz. 19 w Polsce) zagłosowało 61,3 proc. wyborców spośród 6,3 mln uprawnionych do głosowania w liczącym 8,6 mln ludzi kraju. W poprzednich wyborach do tego czasu do urn poszło 62,4 proc. uprawnionych.
Prawicowy Likud premiera Netanjahu od 10 lat walczy z centrolewicową koalicją Niebiesko-Białych Bennego Gantza. Jak podkreśla nasz specjalny wysłannik do Izraela Paweł balinowski, większość ludzi, którzy głosują na prowadzącego w sondażach Gantza, robi to, by sprzeciwić się Netanjahu.
Dla obywateli jest istotnych kilka kwestii, między innymi bezpieczeństwo i sprawa Palestyny. Netanjahu zapowiedział aneksję Zachodniego Brzegu Jordanu. Jeśli chodzi o Polskę, po głośnych wypowiedziach, które odbiły się szerokim echem nad Wisłą, politycy w Izraelu starali się już nie poruszać tematu, bo jest on ryzykowny - mówi w rozmowie z RMF FM Zeev Baran, polski konsul w Jerozolimie. Jego zdaniem "kryzys w relacjach Izraela i Polski rozwiąże się dopiero po wyborach".