Na dzień przed wyborami do Bundestagu Niemcy zastanawiają się, jak nie dać się zastraszyć Al-Kaidzie. Ostatnio w Internecie terroryści opublikowali aż trzy filmy z groźbami. Chcą, żeby Niemcy zagłosowali na ugrupowanie, które wycofa wojska z Afganistanu.
Nasi zachodni sąsiedzi przejmują się tymi groźbami, ale rozsądnie. Na lotniskach czy najważniejszych dworach kolejowych porządku pilnują policjanci i żołnierze z widoczną bronią. To zwiększa poczucie bezpieczeństwa, ponieważ pokazuje, że w razie zagrożenia niemieckie władze są gotowe.
Media pokazują terrorystów, którzy w języku niemieckim grożą wyborcom „złym przebudzeniem” w razie niewłaściwego wyboru. Jednak eksperci ds. terroryzmu i władze kraju, jeśli przestrzegają, to głównie przed sianiem paniki, apelując jednocześnie o czujność, czyli wychwytywanie podejrzanych zachowań.
Jeden z filmów terrorystów wskazywał na przyszły weekend jako datę ewentualnego odwetu, dlatego wzmożona aktywność służb bezpieczeństwa na pewno nie zostanie odwołana z końcem głosowania.
W sobotę opublikowano kolejne, już siódme w ciągu miesiąca, nagranie z groźbami ataku – podał tygodnik „Der Spiegel”. Zamaskowany mężczyzna ostrzegł, że talibowie chcą, by Niemcy „zakosztowali cierpienia, jakie każdego dnia znosić musi lud w Afganistanie”. W nagraniu pokazano też możliwe cele zamachów – Bramę Brandenburską w Berlinie, Frankfurt nad Menem, dworzec w Hamburgu i Oktoberfest w Monachium.