Amerykańskie ministerstwo obrony wycofa część systemów obrony przeciwrakietowej Patriot z Bliskiego Wschodu, choć Biały Dom przekonuje o rosnącym zagrożeniu ze strony Iranu - podał dziennik "Wall Street Journal'.
Według wysokiej rangi źródeł wojskowych, cytowanych przez "WSJ", z regionu Bliskiego Wschodu w ciągu najbliższego miesiąca zostaną wycofane cztery systemy Patriot: dwa z Kuwejtu i po jednym z Bahrajnu i Jordanii.
Systemy zostaną przewiezione do USA, gdzie poddane będą konserwacji i modernizacji, ale nie ma planów, by po tym wróciły na Bliski Wschód, bądź by zastąpić je innymi. Relokacja dotyczy tylko tych czterech systemów, pozostałe stacjonujące w regionie nie będą przenoszone.
Jak zwraca uwagę "WSJ", decyzja o relokacji, która nie była dotychczas upubliczniona, jest jednym z najbardziej czytelnych znaków, że Pentagon przesuwa uwagę z trwających od lat konfliktów na Bliskim Wschodzie w kierunku nowych zagrożeń - Rosji i Chin. Z informacji dziennika nie wynika jednak, by wycofane z Bliskiego Wschodu Patrioty miały w późniejszym czasie zostać przeniesione w inne regiony świata.
Patriot to amerykańskie mobilne systemy rakietowe ziemia-powietrze, które służą do obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Używane są główne w celach defensywnych.
Wszystkie trzy kraje, których dotyczy sprawa, są sojusznikami Stanów Zjednoczonych: w Bahrajnie mieści się baza amerykańskiej V Floty, która operuje w rejonie Zatoki Perskiej i Morza Arabskiego, w Kuwejcie znajdują się amerykańskie bazy wojskowe, a na terenie Jordanii działają siły specjalne USA.
"WSJ" zauważa też, że we wtorek Departament Stanu USA opublikował 48-stronicowy raport o zagrożeniach militarnych ze strony Iranu, w którym jest mowa o "setkach pocisków rakietowych, które zagrażają sąsiadom w regionie". Z drugiej strony gazeta zwraca uwagę, że systemy Patriot nie do końca są użyteczne w przypadku ewentualnej konfrontacji z Iranem, bo nie ma on na tyle precyzyjnych pocisków, poza tym siły amerykańskie i sojusznicze mają dużą przewagę jeśli chodzi o lotnictwo.
USCENTCOM, dowództwo amerykańskich sił zbrojnych odpowiadające m.in. za region Bliskiego Wschodu, zapytane przez "WSJ" o relokację systemów, odmówiło komentarza w tej sprawie, ograniczając się jedynie do zapewnienia, że zobowiązania do współpracy z sojusznikami w celu zapewnienia bezpieczeństwa i pokoju pozostają w mocy.
(mpw)