Rolnicy w Apulii na południu Włoch zmagają się z plagą kradzieży winorośli, oliwek i migdałów. Winnic, gajów oliwnych i plantacji pilnują patrole. W tym roku uprawy są szczególnie cenne, bo wiele uległo wcześniej zniszczeniu z powodu suszy i gradobicia.
Lokalne media podkreślają, że organizowane przez farmerów patrole, które dniem i nocą stoją na straży upraw, okazały się konieczne w związku z rosnącą liczbą kradzieży.
Nie jest to nowe zjawisko w regionie będącym rolniczym zagłębiu kraju, ale obecnie raptownie nasila się. Ponoszone przez hodowców straty są tym bardziej dotkliwe biorąc pod uwagę szkody z powodu gwałtownych zmian klimatycznych, jakie tam zanotowano.
Rok w Apulii zaczął się od srogiej zimy i śnieżyc, prawie nigdy nie występujących w tym rejonie. Lato minęło zaś pod znakiem rekordowej suszy i pożarów. Uprawy, które po takiej sekwencji zdarzeń udało się uratować, są na wagę złota - mówią rolnicy.
Kradzieże są na porządku dziennym i dlatego skłoniły one niektórych rolników do zorganizowania się w nocne i dzienne patrole. Inni zaś zdali się na agencje ochrony - powiedział szef regionalnego oddziału rolniczego związku Coldiretti, Gianni Cantele.
Dodał, że w Apulii "praktycznie się nie śpi, bo trzeba pilnować upraw".
Właściciele winnic, gajów oliwnych i plantacji migdałowców ponawiają apele do policji o przysłanie patroli sił porządkowych do okolic, w których są ich gospodarstwa. Kradzieży dokonują wyspecjalizowane zagraniczne bandy przestępcze.
(j.)