We Włoszech trwa cisza wyborcza przed przyspieszonymi wyborami parlamentarnymi. Ostatnie sondaże wskazują na niewielką przewagę centroprawicy byłego premiera Silvio Berlusconiego nad centrolewicową Partią Demokratyczną Waltera Veltroniego.
Ostatnie chwile przed ciszą Berlusconi i Veltroni poświęcili na składanie atrakcyjnych obietnic. Berlusconi kusi zniesieniem podatku drogowego, Veltroni - wizją budowy tanich mieszkań komunalnych, za które - jak zapewnia - czynsz wahać się będzie od
300 do 500 euro, a zatem bardzo mało na bijącym rekordy rynku mieszkaniowym we Włoszech.
Zdaniem komentatorów stan niepewności co do wyniku wyborów pogłębia to, że nie doszło do debaty między dwoma najważniejszymi rywalami. Nie zgodził się na nią Silvio Berlusconi argumentując, że przepisy o równym dostępie partii do mediów nakazują, aby doszło do konfrontacji między wszystkimi kandydatami na premiera.
Największe obawy komentatorów budzi możliwość powtórzenia się scenariusza sprzed 2 lat, gdy odbyły się poprzednie wybory. Niemal równy podział sił uniemożliwił powołanej wtedy centrolewicowej koalicji Romano Prodiego sprawne działanie, a prawie każde głosowanie w Senacie było walką rządu o przetrwanie.
W styczniu właśnie z powodu porażki w wyższej izbie parlamentu gabinet upadł, a wszelkie próby rozwiązania kryzysu rządowego zakończyły się klęską