Ustępujący prezydent USA Joe Biden w swoim ostatnim orędziu przestrzegł Amerykanów przed skupieniem władzy w rękach "ultrabogatych". "Dziś w Ameryce tworzy się oligarchia" - ocenił.

Biden zauważył niebezpieczną koncentrację władzy w rękach nielicznych "ultrabogatych" jednostek, wskazując na potencjalne perspektywy nadużyć.

Biden nie wymienił konkretnych nazwisk, ale odniósł się m.in. do wpływów miliarderów z sektora technologicznego, takich jak Elon Musk czy Mark Zuckerberg, którzy zbliżyli się do przyszłego prezydenta. Porównał obecną sytuację do czasów przełomu XIX i XX wieku, odwołując się do historycznych przykładów monopolistycznej pozycji przemysłowców, a także do słynnego ostrzeżenia Eisenhowera, który mówił o zagrażającym ładowi politycznemu wpływie kompleksu "przemysłowo-wojskowego".

Sześć dekad później jestem równie zaniepokojony potencjalnym wzrostem kompleksu technologiczno-przemysłowego. Może on również stanowić realne zagrożenie dla naszego kraju. Amerykanie są grzebani pod lawiną dezinformacji umożliwiającej nadużycia władzy. Wolna prasa się rozpada. (...) Media społecznościowe rezygnują ze sprawdzania faktów. Prawda jest tłumiona przez kłamstwa dla władzy i zysku - powiedział Biden.

Prezydent wezwał do podjęcia działań mających na celu ograniczenie koncentracji władzy oraz wpływów najbogatszych, proponując m.in. reformy systemu podatkowego i prawa finansowania kampanii wyborczych.

Podsumowując swoją prezydenturę, Biden wymienił m.in. rekordowe inwestycje w infrastrukturę, wsparcie dla przemysłu półprzewodników oraz działania na rzecz obniżenia kosztów leków i wsparcia dla Ukrainy. Wyznaczył również Amerykanom zadanie obrony ideałów narodowych i strzeżenia demokracji.

Nadal wierzę w ideę, za którą stoi ten naród, naród, w którym siła naszych instytucji, charakter naszego ludu mają znaczenie, musi przetrwać. Teraz nadeszła wasza kolej, by stanąć na straży. Obyście wszyscy byli strażnikami płomienia - zakończył swoje przemówienie prezydent Joe Biden.