Jeden z nich, kilka tygodni po zatrzymaniu polskich żołnierzy podejrzanych o zabicie w tej wiosce cywilów, pojawił się w telewizyjnym reportażu z Nangar Khel. Poszukiwany za morderstwa i organizowanie zamachów przed kamerą mówił o tragedii wioski ostrzelanej przez polskich żołnierzy - pisze "Rzeczpospolita".

Bismelah - figuruje na liście poszukiwanych przez wywiad sił koalicyjnych. W czerwcu został namierzony przez polskie służby jako osoba blisko współpracująca z talibami. Ten lokalny watażka zamieszany był w przygotowywanie zasadzek, m.in. na polskie konwoje. Według relacji żołnierzy ma też na sumieniu kradzieże, napady i morderstwa.

Polscy żołnierze, z którymi rozmawiała gazeta, twierdzą, że wiedzieli doskonale, iż mieszkańcy wioski Nangar Khel współpracowali z talibami.

Potwierdzają to informacje amerykańskiego wywiadu. Według armii USA mieszkańcy wioski pomagali terrorystom organizować zasadzki na żołnierzy sił sojuszniczych, w tym także na Polaków. Amerykański meldunek został dołączony do stenogramu z posiedzenia tzw. shury, czyli spotkania, które zwołano w sierpniu po śmierci cywilów. W dokumencie czytamy, że w tym samym dniu, w którym doszło do ostrzału wioski przez Polaków, siły koalicyjne schwytały w Nangar Khel dwóch talibów.