Objawy u rannych w Syrii potwierdzają użycie broni chemicznej - twierdzą wysłannicy francuskiego dziennika „Liberation” do miasta Aleppo. Wcześniej Carla Del Ponte z komisji ds. praw człowieka ONZ oświadczyła, że organizacja dysponuje zeznaniami, według których syryjscy rebelianci stosowali gaz bojowy sarin.
Reporterzy "Liberation" zebrali zeznania rannych i lekarzy w mieście Aleppo niedaleko tureckiej granicy. Objawy zaobserwowane u poszkodowanych, przebywających w tamtejszych w szpitalach, wskazują, że zastosowano tam bojowe substancje chemiczne, a ściślej mówiąc sarin - silnie toksyczny związek zaliczany do grupy środków paralityczno-drgawkowych. Nie wiadomo jednak, która ze stron konfliktu mogła użyć tej broni chemicznej.
Cztery dni temu Carla Del Ponte z komisji ds. praw człowieka ONZ oświadczyła, że organizacja dysponuje zeznaniami, według których syryjscy rebelianci stosowali gaz bojowy sarin. Nie ma natomiast dowodów, że broń chemiczną stosowały wojska rządowe - poinformowała. Nasi śledczy przesłuchiwali w krajach sąsiadujących z Syrią osoby, które padły ofiarą wojny domowej w tym kraju, a także lekarzy w szpitalach polowych. Według ich raportu, są mocne, konkretne podejrzenia, ale nie twarde dowody, stosowania gazu sarinu - powiedziała w wywiadzie dla jednej ze stacji telewizyjnych. Chodzi o stosowanie sarinu przez opozycję, rebeliantów, a nie przez władze rządowe - dodała. Nie ujawniła jednak, kiedy i gdzie sarin miał być użyty.
Stosowanie broni chemicznej, w tym sarinu paraliżującego system nerwowy, jest zabronione przez prawo międzynarodowe. Władze reżimowe w Damaszku i rebelianci oskarżają się nawzajem o dokonanie ataków z użyciem broni chemicznej. Według rządu USA, istnieją "różne stopnie pewności", że sarin był stosowany przez syryjskie wojska rządowe.
Wojna domowa w Syrii, która rozpoczęła się w marcu 2011 roku od fali demonstracji antyrządowych, kosztowała już życie ponad 70 tysięcy osób. Ponad milion Syryjczyków uciekło za granicę, tyle samo musiało opuścić swoje domy.