Komisja Europejska wprowadza ponownie cło na ukraiński owies importowany do krajów UE, w tym Polski. Niedługo wrócą także cła na ukraińskie jaja i cukier - dowiedziała się brukselska korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon. "To efekt zapisów nowej umowy handlowej z Ukrainą, która przewiduje ograniczenia ilościowe w imporcie rolnym" - powiedział rzecznik KE Olof Gill.

Bruksela po raz pierwszy zastosowała tzw. automatyczny hamulec bezpieczeństwa, przewidziany w odnowionej na rok umowie handlowej z Ukrainą, która weszła w życie 6 czerwca. Hamulec ten jest uruchamiany, jeżeli import takich produktów jak jaja, drób, cukier, owies, kasze, kukurydza i miód osiągnie średni poziom odnotowany w okresie od 1 lipca 2021 r. do 31 grudnia 2023 r. 

W przypadku owsa Ukraina przekroczyła zarówno ten limit (2440 ton), jak i kontyngent wyznaczony w ramach umowy stowarzyszeniowej (na poziomie 4 tysięcy ton). Dlatego zastosowane cła są wysokie - takie jakie dopuszcza Światowa Organizacja Handlu. 

Ukraina od stycznia tego roku wyeksportowała do UE około 5 tys. ton owsa. Cła nałożone będą obowiązywać do końca 2024 r.

Rzecznik KE Olof Gill przekazał dziennikarce RMF FM, że następne w kolejności do nałożenia ceł będą cukier i jaja, które są także już "bardzo blisko wyznaczonego limitu".

Ograniczenia w imporcie ukraińskiego owsa stało się możliwe po tym, jak Polska wraz z Francją (dzięki poprawce eurodeputowanego PO Andrzeja Halickiego) wywalczyły korzystniejszy okres referencyjny (liczony od połowy 2021 r, gdy jeszcze import z Ukrainy był na niskim poziomie) oraz poszerzenie listy produktów, które będą podlegać automatycznemu hamulcowi o owies, kukurydzę, kasze i miód. Pierwotnie KE proponowała jedynie 3 produkty: jajka, drób i cukier. 

Dzisiejsza decyzja jest więc praktyczną realizacją uzgodnień, które podjęto dzięki Polsce i pracy polskich eurodeputowanych.

Opracowanie: