Kilkadziesiąt tysięcy separatystów brało udział w sobotę w organizowanych na terenie Katalonii wiecach i blokadach dróg przed niedzielnymi wyborami do hiszpańskiego parlamentu. Demonstranci nie zgadzają się z wyrokami więzienia dla regionalnych polityków.
Organizatorem masowych protestów - będących też formą solidarności ze skazanymi za organizację referendum niepodległościowego w 2017 r. przez Sąd Najwyższy w Madrycie - jest internetowa platforma Tsunami Democratic. Według hiszpańskich organów ścigania kierownictwo tej organizacji kieruje zamieszkami i protestami, które po werdykcie skazującym separatystów, wybuchły 14 października w Katalonii.
Większość sobotnich protestów ma spokojny przebieg, do czego zachęcały też w piątkowym komunikacie władze Tsunami Democratic.
Wśród kilkudziesięciu zablokowanych w sobotę dróg w Katalonii najwięcej trudności komunikacyjnych występuje w prowincji Barcelona, a także w rejonie miast Gerona i Tarragona. Przed południem separatyści blokowali też trasę szybkiego ruchu w miejscowości El Pertus przy granicy z Francją.
W sobotę do wieczora na terenie Katalonii zorganizowano ponad 200 różnego rodzaju wieców separatystycznych. Część z nich miała charakter pikników oraz rodzinnych spotkań w plenerze.
W nocy z soboty na niedzielę spodziewane są na ulicach największych miast tego północno-wschodniego regionu Hiszpanii protesty radykalnych Rad Obrony Republiki (CDR). Organizacja ta, która domaga się natychmiastowego ogłoszenia niepodległości Katalonii, stała za najbardziej brutalnymi protestami separatystów w październiku. Łącznie w zamieszkach rannych zostało ponad 650 osób, z czego połowa to policjanci i żandarmi.
Z szacunków dziennika "La Vanguardia" wynika, że bezpieczeństwa podczas niedzielnych wyborów do hiszpańskiego parlamentu na terenie Katalonii będzie pilnowało ponad 5 tys. funkcjonariuszy różnych formacji policyjnych.
Wybory te będą drugim w tym roku głosowaniem do hiszpańskich Kortezów Generalnych. 28 kwietnia wybory wygrali socjaliści premiera Pedra Sancheza, ale ze 123 mandatami nie zapewnili sobie większościowego poparcia w 350-osobowej niższej izbie parlamentu, Kongresie Deputowanych.
Podjęte przez socjalistów negocjacje z lewicowym blokiem Unidas Podemos w sprawie poparcia dla drugiego gabinetu Sancheza nie przyniosły rezultatu i premier zdecydował się na rozpisanie kolejnych wyborów.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Separatyści i dziennikarze protestowali w Barcelonie. Powody były odmienne