Białoruskie media niezależne przytaczają relacje pasażerów lotu Ateny-Wilno, który w niedzielę przymusowo wylądował w Mińsku. Z jego pokładu funkcjonariusze zabrali opozycyjnego aktywistę i dziennikarza Ramana Pratasiewicza. „Tego chłopca wzięli na bok i wytrząsnęli jego rzeczy. Zapytaliśmy go, co się dzieje. Powiedział, kim jest i dodał: „Tutaj czeka mnie kara śmierci” – relacjonował jeden z pasażerów.
"W sumie żadnego incydentu nie było. Pilot ostro zmienił kurs. Powiedział, że potem wyjaśni, ale nie zrobił tego. Podczas lądowania widzieliśmy samochody straży pożarnej, policjantów (właśc. milicjantów), itd. Przyjechało bardzo dużo ludzi, nie było jasne, czego chcą" - powiedział obywatel Litwy Mantos, którego wypowiedź cytuje Onliner.by.
Onliner.by przytoczył również wcześniejszą relację jednego z pasażerów dla delfi.lt. Według niego Pratasiewicz miał powiedzieć, że grozi mu kara śmierci.
Samolot relacji Ateny-Wilno linii Ryanair został zmuszony do lądowania w Mińsku z powodu rzekomego ładunku wybuchowego na pokładzie. Władze Białorusi potwierdziły, że poderwały myśliwiec MiG-29 do pasażerskiej maszyny.
Według nieoficjalnych informacji piloci zostali przez samolot wojskowy zmuszeni do lądowania na lotnisku w Mińsku. Następnie zatrzymano tam opozycyjnego aktywistę, dziennikarza i blogera Ramana Pratasiewicza, byłego współredaktora kanału Nexta.
Z ponad ośmiogodzinnym opóźnieniem wieczorem samolot dotarł do Wilna. Oprócz Pratasiewicza na pokładzie nie było także jego dziewczyny i - według opozycjonisty Pawła Łatuszki - jeszcze czterech innych osób. Na lotnisko w Wilnie przybyła premier Litwy.
Opozycja twierdzi, że cała sytuacja to operacja służb specjalnych, która miała na celu doprowadzenie do zatrzymania Ramana Pratasiewicza. Taką opinię wyraziła m.in. przebywająca na emigracji była kandydatka w wyborach prezydenckich Swiatłana Cichanouska.
Mieszkający poza granicami Białorusi Pratasiewicz był jednym z autorów prowadzonego w Telegramie opozycyjnego kanału Nexta, później innego kanału - Białoruś mózgu (Biełaruś gołownogo mozga). Oba zostały przez władze uznane za ekstremistyczne, a ich autorzy są poszukiwani przez organy ścigania - pisze portal Nasza Niwa. Pratasiewicz był oskarżony w sprawach karnych i umieszczony na liście osób "zaangażowanych w terroryzm".