Nie żyje John Barnett - były pracownik Boeinga, który w ostatnich dniach zeznawał w sprawie przeciwko tej firmie. Ciało mężczyzny znaleziono w jego ciężarowce. Barnett pracował w Boeingu przez 32 lata. Odszedł na emeryturę w 2017 roku. Był tzw. sygnalistą - donosił o problemach związanych w produkcją samolotów.
Ciało 62-letniego Johna Barnetta zostało znalezione w jego ciężarówce. Jechał nią do Charleston, gdzie miał zeznawać w sprawie Boeinga.
Barnett zginął od rany postrzałowej - przekazało biuro koronera w hrabstwie Charleston w Południowej Karolinie w USA. Według wstępnych ustaleń śledztwa, popełnił samobójstwo.
Mężczyzna od 2010 roku był testerem jakości w fabryce w North Charleston, gdzie produkowane są samoloty Boeing 737. W 2019 roku w rozmowie z BBC sygnalizował, że Boeing zmusza pracowników do lekceważenia usterek technicznych, aby nie zatrzymywać produkcji. Według niego z tego powodu te samoloty produkowano z wadliwie działającymi częściami.
Barnett powiedział BBC, że wadliwe części były wręcz wyjmowane ze śmietników i montowane w samolotach, aby przyspieszyć produkcję. Podczas wywiadu podał też, że w testach aparatury tlenowej w samolotach Boeing 737 aż 25 proc. aparatury okazała się nie działać prawidłowo.
John Barnett powiedział, że ostrzegał swoich zwierzchników, ale żadne działania nie zostały przedsięwzięte. Boeing zaprzeczał tym doniesieniom. W 2017 roku część z doniesień Barnetta została jednak potwierdzona przez amerykańskiego regulatora, Federalną Administrację Awiacji (FAA). Boeing został zobligowany do zajęcia się wykrytymi problemami.
Po przejściu na emeryturę 62-letni Barnett rozpoczął walkę sądową przeciw swojemu byłemu pracodawcy. Oskarżył firmę o oczernianie go "i utrudnianie mu kariery z powodu kwestii, na które zwrócił uwagę". Zarzuty te zostały odrzucone przez Boeinga.
Boeing poinformował w oświadczeniu, że "jest nam niezmiernie smutno z powodu śmierci naszego byłego pracownika".
Ostatnia poważna awaria nastąpiła w najnowszym samolocie Boeinga - Boeing 737 MAX - w którym awaryjne drzwi odpadły chwilę po starcie z lotniska w Portland w USA.