Tegoroczne posezonowe wyprzedaże rozpoczęły się wyjątkowo wcześnie. Z reguły ma to miejsce dopiero w połowie stycznia. Z drugiej strony handlowcy już zapowiadają, że następne zimowe obniżki mogą rozpocząć się nawet przed świętami Bożego Narodzenia.
Zimowe wyprzedaże rozpoczęły się w Rzymie, Mediolanie, Turynie, Wenecji, Bolonii, Ankonie, Bari i Palermo. Według optymistycznych szacunków mają one przynieść obroty w wysokości 6 miliardów euro.
Mimo wprowadzonej liberalizacji handlu we Włoszech o terminach wyprzedaży organizowanych tylko dwa razy w roku wciąż decydują władze poszczególnych miast. Taka sytuacja budzi sprzeciw zarówno kupców, jak i klientów. Surowe regulacje dotyczą terminów oraz warunków "saldi". W wydawanych przez władze miejskie rozporządzeniach określa się jedynie wygląd metek przecenianych artykułów oraz witryn sklepów.
W praktyce włoscy handlowcy często nie przestrzegają ustanowionych regulacji. Jak co roku już od kilku dni trwały tak zwane "ukryte wyprzedaże". Kupcy omijali restrykcyjne przepisy, wysyłając SMS-y swoim stałym klientom z zaproszeniem na potajemne wyprzedaże. Inną praktykowaną metodą jest informowanie klientów przy kasie o obniżeniu ceny.
W Belgii wyprzedaże rozpoczęły się 3 stycznia. Tutejsze prawo dość precyzyjnie określa warunki obniżek. Wyprzedaże muszą się zacząć dokładnie w wyznaczonym terminie. Ponadto na każdym przecenionym artykule musi widnieć jego stara cena. Nie wystarczy zatem ogłosić, że jest on tańszy o 30 procent. W praktyce jednak wiele sklepów nie przestrzega tych zasad. Mimo że, za złamanie prawa grozi nawet kilkanaście tysięcy euro grzywny, to prokuratura prawie nigdy nie wszczyna dochodzenia. Zatem podczas belgijskich wyprzedaży handlowcy są więc praktycznie bezkarni.
W światowej stolicy mody Paryżu wielkie wyprzedaże ruszą dopiero za cztery dni. Paryżanie już przygotowują się do tego zbiorowego szaleństwa. Od kilku dni wybierają ubrania, które później kupią za pół ceny. Wielu z nich przygotowuje się do szturmu na sklepy już pierwszego dnia promocji. Konsumenci często biorą dzień urlopu, żeby skorzystać z najlepszych okazji. Problem bowiem polega na tym, że najładniejsze ubrania są rozchwytywane już od samego rana. Duża część Francuzów kupuje ubrania tylko w czasie sezonowych wyprzedaży, ponieważ poza tymi okresami ceny są zbyt wysokie. Natomiast w czasie wyprzedaży można łatwo znaleźć coś odpowiedniego z 40 lub 50 procentowym rabatem.
Również w Polsce sklepy już kuszą promocjami. Reporterka RMF FM Dominika Maciejasz sprawdzała jak wyglądają promocyjne łowy polskich konsumentów: