Nicolas Sarkozy chce znów zostać prezydentem Francji. Swoją kandydaturę w wyborach prezydenckich zaplanowanych na kwiecień przyszłego roku ogłosił na Facebooku i Twitterze. Sarkozy musi jeszcze uzyskać nominację swej partii Republikanie podczas listopadowych prawyborów.

Nicolas Sarkozy chce znów zostać prezydentem Francji. Swoją kandydaturę w wyborach prezydenckich zaplanowanych na kwiecień przyszłego roku ogłosił na Facebooku i Twitterze. Sarkozy musi jeszcze uzyskać nominację swej partii Republikanie podczas listopadowych prawyborów.
Nicolas Sarkozy / IAN LANGSDON /PAP/EPA

"Zdecydowałem się być kandydatem w wyborach prezydenckich w 2017 roku. Francja wymaga tego, by oddać jej wszystko. Czułem, że mam siłę, by prowadzić tę walkę w niespokojnych czasach naszej historii" - brzmi wpis Sarkozy'ego na jego kontach na Facebooku i Twitterze.

61-letni Sarkozy, który był prezydentem w latach 2007-2012, przegrał wyścig o reelekcję w 2012 roku z socjalistą Francois Hollande'em. Obecnie Hollande ma najniższe notowania jako szef państwa w nowożytnej historii Francji. Nie zdecydował jeszcze, czy będzie ubiegał się o reelekcję.

Teraz Sarkozy musi jeszcze zdobyć nominację Republikanów podczas zaplanowanych na 20 i 27 listopada prawyborów. W sondażach prowadzi jednak były premier i obecny mer Bordeaux Alain Juppe. Umiarkowany Juppe jest zwolennikiem przesunięcia programu Republikanów ku centrolewicy, z kolei Sarkozy chce iść dalej na prawo. Były prezydent liczy na pozyskanie bardzo konserwatywnego elektoratu, który w dużej mierze popiera ostatnio skrajnie prawicowy Front Narodowy (FN) Marine Le Pen. W czerwcu Sarkozy mówił, że "nigdy nie zaakceptuje żadnego kokietowania przywódców FN"; dodał jednak wprost, że "chce przekonać Francuzów, którzy (...) poparli FN, by powrócili do Republikanów".

Nicolas Sarkozy ma jednak duży problem wizerunkowy. W związku z zarzutem nielegalnego finansowania swej kampanii wyborczej z 2012 roku Sarkozy objęty był śledztwem, które zakończyło się dopiero w czerwcu tego roku. Postawiono mu zarzuty w tzw. aferze Bygmaliona. Śledztwo wykazało nadużycia finansowe na dużą skalę, które miały na celu ukrycie przekraczających dopuszczalne limity sum wydanych na kampanię prezydencką Sarkozy'ego.

Skandal ten nazwano aferą Bygmaliona od nazwy specjalizującej się w promocji i komunikacji firmy Bygmalion, która obsługiwała kampanię wyborczą byłego prezydenta. Według AFP sąd podejmie decyzję o ewentualnym wszczęciu postępowania sądowego w tej sprawie dopiero za kilka miesięcy, toteż prawdopodobnie proces rozpocznie się dopiero po prawyborach, a może nawet po wyborach prezydenckich.

(mpw)