Umundurowani i uzbrojeni ludzie wyważyli we wtorek drzwi i wkroczyli do mieszkania byłego prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego w Kijowie. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) przyznała, że byli to jej funkcjonariusze, którzy działali na polecenie prokuratury. Saakaszwili uciekł na dach budynku, skąd przemawiając oskarżył Petra Poroszenkę, że "działając na zlecenie" Władimira Putina, chce wydać go gruzińskim władzom. Polityk został siłą ściągnięty z dachu i zatrzymany. Później jednak z rąk policji uwolnili go jego zwolennicy, z którymi udał się w stronę parlamentu. Tymczasem prokurator generalny Ukrainy stawia ultimatum: Saakaszwili ma 24 godziny na oddanie się w ręce wymiaru sprawiedliwości.
O akcji służb specjalnych poinformował w godzinach porannych współpracownik Saakaszwilego, były zastępca prokuratora generalnego Ukrainy Dawid Sakwarelidze.
W domu Micheila Saakaszwilego wyważane są drzwi! - napisał na Facebooku. Wskazał jednocześnie adres i zaapelował, by stawić się w tym miejscu.
W trakcie przeszukania mieszkania Saakaszwili wszedł na dach kamienicy. Według mediów, polityk groził, że skoczy, jeśli ktoś go tylko dotknie.