Stany Zjednoczone nie widzą żadnego zewnętrznego zagrożenia dla Polski - to reakcja amerykańskiego ambasadora w Moskwie na burzę, którą wywołał w Rosji Radosław Sikorski. W czasie niedawnej wizyty w Waszyngtonie szef polskiej dyplomacji miał mówić o konieczności stacjonowania amerykańskich wojsk w naszym kraju.
USA odmawiają Polsce antyrosyjskiej tarczy - tak słowa ambasadora interpretują rosyjskie media. Jak podkreślają, amerykański dyplomata głos zabiera rzadko, ale teraz miał powód, ponieważ dla USA najważniejsze jest podpisanie za miesiąc nowego układu o ograniczeniu strategicznej broni jądrowej. Amerykanie nie zamierzają więc drażnić „rosyjskiego niedźwiedzia”.
Rozmieszczenie w Polsce amerykańskich żołnierzy będzie związane z tylko z tym, że chcemy wspomóc plany Polaków dotyczące modernizacji ich armii - stwierdził ambasador John Beyrle. Jak zinterpretowała te słowa „Komsomolskaja Prawda”, Jankesi będą jedynie Polaków trenować. Z kolei gazeta „Kommiersant” zacytowała anonimowego pracownika kancelarii rosyjskiego prezydenta, który stwierdził: Po ocenę słów Sikorskiego lepiej zwrócić się do resortu zdrowia. Posłuchaj relacji moskiewskiego korespondenta RMF FM Przemysława Marca: