Jutro w 70-tysięcznej Osetii Południowej odbędzie się referendum niepodległościowe oraz wybory prezydenckie. Władze regionu liczą, że wynik głosowania sprawi, że wspólnota międzynarodowa uzna niepodległość Osetii Południowej.
Ten region, formalnie należący do Gruzji, budzi wiele sporów na linii Moskwa – Tbilisi. Oddzieleniu Południowej Osetii głośno sprzeciwia się Zachód. Stany Zjednoczone i Unia Europejska już zapowiedziały, że nie uznają wyników referendum. Rosja twierdzi, że głosowanie powinno zostać wzięte pod uwagę. I przypomina przykład Kosowa. Tam – jak twierdzą władze w Moskwie – nikt nie sprzeciwiał się utracie terytorium przez Republikę Serbską.
Osetyjczycy, którzy w większości wyznają prawosławie i posługują się indoeuropejskim językiem należącym do grupy irańskiej, są uznawani za najbardziej prorosyjski naród na Kaukazie.