Władimir Putin kontynuuje swoją azjatycką trasę. Prezydent Rosji wyjechał z Korei Północnej bogatszy o dwa psy podarowane mu przez Kim Dzong Una i biedniejszy o limuzynę, którą sam Kimowi sprezentował. W Pjongjangu udało się jeszcze podpisać pakt o wzajemnej pomocy wojskowej, który jest niemal dokładnym powtórzeniem umowy z 1961 roku między Chruszczowem i Kim Ir Senem. Putin będzie teraz szukać szczęścia w Wietnamie, gdzie być może uda mu się ubić nieco lepszy interes.

Prezydent Rosji w trakcie wizyty w Hanoi - stolicy Wietnamu - zapowiedział, że zależy mu na wspólnym stworzeniu, jak to określił, "niezawodnej struktury bezpieczeństwa w regionie Azji i Pacyfiki". Wcześniej Władimir Putin został powitany salutem z 21 armat, morzem chorągiewek trzymanych przez dzieci i pochwałami od prezydenta komunistycznego Wietnamu To Lama, który pogratulował swojemu gościowi - uwaga - "utrzymania wewnętrznej stabilności kraju".

Jeszcze raz gratuluję naszemu towarzyszowi otrzymania ogromnego wsparcia podczas ostatnich wyborów prezydenckich, co podkreśla zaufanie narodu rosyjskiego - rozpływał się Lam.

Putin odpowiedział z szacunkiem, że bardzo zależy mu na dialogu ze Stowarzyszeniem Narodów Azji Południowo-Wschodniej, w których - podkreślał rosyjski przywódca - Wietnam odgrywa niepoślednią rolę.

Bambusowa polityka Wietnamu

Polityka zagraniczna Wietnamu określana jest jako "bambusowa" - to z powodu niesłychanej elastyczności rządu w Hanoi, który równolegle prowadzi interesy z Europą Zachodnią, Stanami Zjednoczonymi, Rosją i Chinami.

Wizyta Władimira Putina spotkała się jednak ze zrozumiałym niezadowoleniem w USA, które są głównym partnerem Wietnamu. W oświadczeniu ambasady USA wydanym na początku tygodnia stwierdzono, że żaden kraj nie powinien zapewniać Putinowi platformy do promowania rosyjskiej wojny na Ukrainie. Delikatniejszy sprzeciw wyraziła Unia Europejska ustami rzecznika swojej delegacji, który stwierdził, że oczywiście Hanoi ma prawo do rozwijania własnej polityki, ale Rosja niekoniecznie należy do najbardziej praworządnych państw globu.

Putin jednak do Hanoi został zaproszony, a "kompleksowe partnerstwo strategiczne", o którym mówił w trakcie swojej wizyty, jest - jak informuje agencja Reutera - dokładnie tym samym, które Wietnam zawarł z USA i Chinami.

Przywódcy Rosji i Wietnamu podpisali także kilkanaście porozumień, dotyczących głównie kwestii energetyki oraz wymiany technologicznej.

Koniec trasy

Wizyta Władimira Putina w Wietnamie była ostatnim przystankiem w trakcie azjatyckiej trasy dyktatora. Oceniać ją można różnie. Z jednej strony Putin desperacko szuka sojuszników i jest gotów nawet powygłupiać się z Kim Dzong Unem w limuzynie. 

Podczas wizyty w Pjongjangu w środę prezydent Rosji Władimir Putin odbył krótką przejażdżkę z przywódcą Korei Północnej. Obaj dyktatorzy, śmiejąc się do rozpuku, wsiedli do luksusowej limuzyny aurus. Według doniesień propagandy koreańsko-rosyjskiej prowadzić miał sam Putin.

Południowokoreańska agencja prasowa Yonhap zauważa, że podpisane przez Putina i Kima porozumienie o wzajemnej pomocy zbrojnej (w razie obcej agresji) jest niemal słowo w słowo powtórzeniem Traktatu o przyjaźni i wzajemnej pomocy między ZSRR a KRLD z 1961 roku.

Z drugiej strony trasa Władimira Putina budzi realne lęki wśród krajów Zachodu, które w tempie rekordowym tracą wpływy. Najpierw Rosja systematycznie zaczęła przejmować od Stanów Zjednoczonych i państw UE, kraje Afryki. Teraz czas na Azję. Równocześnie Moskwa obejmuje rotacyjne przewodnictwo w BRICS - czyli grupie państw rozwijających się (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i Republika Południowej Afryki), do której przyjęte zostaną Egipt, Etiopia, Arabia Saudyjska, Iran i Zjednoczone Emiraty Arabskie. O członkostwo w organizacji stara się obecnie 30 innych krajów.

BRICS właśnie opracowuje własną walutę, której celem będzie osłabienie dolara. Z wizyt zagranicznych Putina, jego niezręczności, machania chorągiewkami i wygłupów za kierownicą można się śmiać, ale na naszych oczach formuje się nowy porządek świata, który dla Zachodu przestaje być tak "zglobalizowany" i otwarty jak dotychczas.