Ludzie mają prawo wyrażać swój punkt widzenia w tych ramach, które wyznaczają przepisy; wszystko to, co wychodzi poza ramy prawa, jest niebezpieczne - oświadczył w poniedziałek prezydent Rosji Władimir Putin, komentując sobotnie protesty w kraju w obronie Aleksieja Nawalnego.
Wszystko można robić, ale nie wychodząc poza ramy prawa. Zobaczcie, co stało się w Stanach Zjednoczonych: tłum opanował parlament - powiedział Putin na spotkaniu ze studentami.
Kontynuując temat zamieszek w Waszyngtonie zauważył, że ich sprawcy "również wyszli (na ulice) pod hasłami politycznymi". Jednak uczynili to - podkreślił - "poza ramami prawa". Dodał następnie: Dlaczego u nas poza ramami prawa wszystko ma być dozwolone?
Oświadczył także, że niedopuszczalne jest na demonstracjach "wypychanie naprzód niepełnoletnich" i dodał: "tak postępują terroryści".
W sobotę dziesiątki tysięcy Rosjan wyszły na ulice ponad 120 miast w całym kraju, by żądać uwolnienia opozycjonisty Aleksieja Nawalnego.
Dysydent został zatrzymany tuż po przylocie do Rosji po tym, jak leczył się w Niemczech po otruciu środkiem bojowym typu nowiczok. Na lotnisku czekały już na niego służby, które szybko umieściły dysydenta w areszcie śledczym. Dlaczego? Chodzi o sprawę domniemanej defraudacji firmy Yves Rocher, za co Nawalny został skazany w 2014 roku na 3,5 roku w zawieszeniu na 5 lat. Federalna Służba Więzienna po sześciu latach uznała, że Nawalnemu należy się za to pobyt w zakładzie karnym.
W protestach wzięło udział kilkadziesiąt tysięcy osób w całym kraju. Władze podkreślały, że manifestacje są nielegalne. Zatrzymano ponad 3,5 tys. ludzi, doszło także do zamieszek.
W dzień zatrzymania opozycjonisty jego Fundacja Walki z Korupcją opublikowała film o “pałacu Putina" - wielkiej willi pod Gelendżykiem, którą za pieniądze państwowych koncernów postawiono prezydentowi Rosji.
Putin powiedział, że nie widział filmu, ale “nic z tego, co tam pokazano" do niego nie należy.
Nie widziałem tego filmu (...), przejrzałem zestaw materiałów wideo, który przynieśli mi współpracownicy - powiedział Putin na spotkaniu ze studentami, pytany przez jednego z nich o film i o to, czy jest właścicielem pałacu.
Dodał następnie: Nic z tego, co tam pokazano jako moją własność, nie należy i nigdy nie należało ani do mnie, ani do moich bliskich krewnych.
Putin oznajmił, że celem publikacji było "wypranie mózgów obywatelom".