Najpierw obalenie rządu federalnego, potem próba kontaktu z rosyjskimi władzami w celu omówienia nowego porządku w Niemczech - takie były plany grupy, która zamierzała przeprowadzić zamach stanu w Berlinie. Wszystko pokrzyżowała niemiecka policja, która pod koniec ubiegłego roku rozbiła organizację. Teraz na światło dzienne wyszły nowe fakty w sprawie.
Światowe media pod koniec 2022 roku żyły zakrojoną na szeroką skalę akcją niemieckiej policji. Ponad 3 tys. funkcjonariuszy przeprowadziło naloty na budynki w całym kraju, w efekcie czego skonfiskowano 380 sztuk broni palnej, 350 sztuk broni białej i 500 sztuk "innej" broni, a także 148 tys. sztuk amunicji. Arsenał miał zostać wykorzystany do zamachu stanu w Niemczech.
W ręce policji trafiło 27 osób. Wszyscy zostali oskarżeni m.in. o terroryzm, zdradę stanu i próbę morderstwa w związku z ich rzekomym udziałem w spisku mającym na celu obalenie rządu federalnego.
"Oskarżeni należeli do organizacji terrorystycznej założonej pod koniec lipca 2021 roku, której celem było brutalne zniesienie istniejącego porządku państwowego w Niemczech i zastąpienie go własną formą rządów" - poinformowała we wtorek prokuratura federalna, cytowana przez portal brytyjskiego dziennika "Financial Times".
Wszyscy oskarżeni należeli do ekstremistycznego ruchu Reichsbürger (Obywatele Rzeszy) - ugrupowania spiskowców, ideologów rasowych i fanatyków, którzy odrzucają formę nowoczesnego państwa demokratycznego i opowiadają się za ideami takimi jak monarchia i pangermański nacjonalizm.
Plan zamachu stanu - jak przekazała prokuratura - zakładał przeprowadzenie szturmu na Reichstag (siedzibę Bundestagu w Berlinie), aresztowanie parlamentarzystów, przejęcie kontroli nad komunikacją wojskową i wywołanie powstania w całych Niemczech. Główną rolę w spisku miał odgrywać książę Heinrich XIII Reuss, potomek arystokratycznej dynastii, która przez 800 lat rządziła położoną na wschodzie kraju Turyngią.
O tym, na jakim etapie zaawansowania były przygotowania niedoszłych puczystów, świadczy fakt, że uzyskali oni dostęp do Reichstagu. Jedną z oskarżonych jest Birgit Malsack-Winkemann, była posłanka skrajnie prawicowej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD). Kobieta wprowadzała innych spiskowców do Reichstagu, aby ci mogli się rozeznać w układzie budynki i przygotować plan ataku.
Wśród oskarżonych jest m.in. strzelec wyborowy posiadający liczne pozwolenia na broń i materiały wybuchowe. Podczas policyjnej akcji pod koniec ubiegłego roku postrzelił dwóch funkcjonariuszy policji z karabinu szturmowego.
Inni oskarżeni to m.in. członek dowództwa sił specjalnych niemieckiej armii, który umożliwił spiskowcom dostęp do obiektów wojskowych, oraz podpułkownik, były dowódca batalionu spadochroniarzy.
Szczególny niepokój śledczych wzbudził zakres, w jakim spiskowcom udało się zrekrutować byłych i obecnych oficerów wojskowych oraz uzyskać dostęp do obiektów wojskowych.
Śledczy poinformowali o pojawieniu się w sprawie wątku rosyjskiego. Chodzi o to, że spiskowcy po obaleniu rządu federalnego zamierzali skontaktować się z rosyjskimi władzami w celu omówienia nowego porządku w Niemczech.
Zatrzymani członkowie organizacji przekazali organom ścigania, że doszło do dwóch spotkań członków organizacji z rosyjskimi urzędnikami w placówkach dyplomatycznych na terytorium Niemiec - w Lipsku i Frankfurcie - i co najmniej jednym nieujawnionym miejscu na Słowacji.
W planach były kolejne dwa spotkania. Rozmowy dwóch spiskowców odpowiedzialnych za zaopatrzenie w broń z rosyjskim konsulem w Lipsku zaplanowano na grudzień. Do spotkań ostatecznie nie doszło, bo spisek został wykryty przez niemieckie służby.
Wśród oskarżonych jest m.in. Rosjanka. Z aktu oskarżenia wynika, że kobieta ułatwiała spotkania z rosyjskimi dyplomatami.
"Nie zostało jeszcze wyjaśnione, jak zareagowała Federacja Rosyjska" - oznajmiła prokuratura federalna. Rosyjskie władze zaprzeczyły jakiemukolwiek zaangażowaniu w próbę zamachu stanu.