Australijska senator Pauline Hanson, szefowa antyimigracyjnej partii Jeden Naród, pojawiła się w parlamencie w ... burce. Miało to być mocnym akcentem jej kampanii przeciwko zasłaniającym twarz muzułmańskim ubiorom dla kobiet.
Hanson siedziała ponad 10 minut w burce, po czym zdjęła ją i wstała, by wyjaśnić, że postuluje wprowadzenie ogólnokrajowego zakazu takich strojów ze względów bezpieczeństwa narodowego.
Jej akcja nie spodobała się wielu senatorom. Ogromna większość Australijczyków chce zakazu burki - oświadczyła Hanson.
Brawami przyjęte zostały słowa prokuratora generalnego George'a Brandisa, który oświadczył, że o zakazie burki nie ma mowy. Zganił Hanson, zarzucając jej, że swoim zachowaniem obraziła australijską mniejszość muzułmańską. Ośmieszanie tej społeczności, spychanie jej do narożnika, kpiny z jej religijnych strojów, jest oburzające i prosiłbym panią o zastanowienie się nad swoim zachowaniem - powiedział.
Przewodniczący Senatu Stephen Parry zapewnił, że tożsamość Hanson potwierdzono, zanim weszła do izby. Oświadczył też, że nie zamierza narzucać standardu ubiorów w Senacie.
(mpw)