Kolejne przypadki zarażenia bakteriami wąglika w USA. U drugiego już pracownika poczty w Waszyngtonie stwierdzono płucną, najgroźniejszą odmianę wąglika. Podejrzewa się, że wąglik był również przyczyną śmierci dwóch pracowników sortowni w centralnym urzędzie pocztowym Brentwood, dostarczającym listy do siedziby Kongresu na Kapitolu.

Nie ma jeszcze potwierdzenia, że te zgony mają coś wspólnego z wąglikiem. "Obydwaj mieli problemy z oddychaniem. Ich stan gwałtownie się pogorszył aż w końcu zmarli. Wciąż trwają testy, które mają ostatecznie ustalić, czy ich śmierć spowodowały bakterie wąglika" – mówił sekretarz bezpieczeństwa narodowego USA Tom Ridge. Oprócz tych czterech osób podejrzenia obejmują jeszcze dziewięć. Na razie brak dalszych szczegółów. Wszystkie osoby, które w ciągu ostatnich 11 dni były w budynku poczty proszone są o natychmiastowy kontakt, poddanie się testom i odebranie antybiotyków. List znaleziono w poniedziałek, budynek poczty, przez który przeszedł zaczęto badać dopiero w piątek. Podobno taka była sugestia służb epidemiologicznych, które twierdziły, że bakterie nie mogły wydostać się z koperty. Najwyraźniej było to twierdzenie błędne. Posłuchaj relacji naszego waszyngtńskiego korespondenrta Grzeggorza Jasińskiego:

Strach przed wąglikiem panuje nie tylko w USA. Podejrzana przesyłka trafiła także do Pałacu Elizejskiego, siedziby prezydenta Francji. Przekazano ją do analizy w laboratorium policyjnym, a kilku członków Gwardiii Republikańskiej - przybocznej straży prezydenckiej - odwieziono na obserwację do szpitala. W stolicy wysp Bahama, Nassau, dziesięć osób, które miały kontakt z kopertą z bakteriami wąglika, trafiło wczoraj do szpitala. Wstępne testy potwierdziły - koperta zawierała bakterie groźnego wąglika.

09:05