Amerykańskie władze medyczne przyznają, że zlekceważyły zagrożenie wąglikiem i popełniły błąd, nie nakazując natychmiastowego podania antybiotyków pracownikom sortowni poczty w Waszyngtonie. Dwaj mężczyźni pracujący w placówce w Brentwood zmarli po zakażeniu płucną odmianą wąglika.

"Przyjęliśmy założenie, że bakterie wąglika nie znalazły się w powietrzu i dlatego nie było podstaw sądzić, że sytuacja może okazać się aż tak niebezpieczna." - powiedział w wywiadzie dla sieci ABC doktor David Satcher. Oprócz zmarłych płucną odmianą wąglika zaraziły się dwie kolejne osoby, teraz przebywają w szpitalu. Łącznie wąglikiem zaraziło się jak dotąd w USA 13. osób, z czego trzy zmarły. Większość choruje na mniej niebezpieczną, skórną odmianę. Zarząd poczty uprzedza, że nie jest w stanie zagwarantować bezpieczeństwa wszystkich przesyłek, jakie dostają Amerykanie w całym kraju. Dziennik "The New York Post" twierdzi, że Osama bin Laden otrzymał próbki śmiercionośnych bakterii z laboratoriów w Europie wschodniej, w tym z Czech. Tak zeznał jeden z członków terrorystycznej siatki al-Qaeda, aresztowany w Egipcie. Zeznał on, że za przetrwalniki waglika bin Laden zapłacił jedynie 10 tysięcy dolarów. Terrorysta kupił też zarazki coli i salmonelli. Tymczasem wstępne testy 120. pracowników poczty obsługujących Biały Dom wykazały, że nie mają oni wąglika. Pozostało jeszcze przebadać mniej więcej 80. osób. Na wszelki wypadek wszystkim podawane są antybiotyki zwalczające tę bakterię - poinformował rzecznik prezydenta George'a W. Busha.

04:40