Burzliwy szczyt państw arabskich w libańskim Bejrucie. Delegacja palestyńska, bez Jasera Arafata, który nie został wypuszczony z Ramallah przez władze izraelskie, zbojkotowała obrady już w pierwszym dniu ich trwania. Taką decyzję podjęto, kiedy władze libańskie nie zgodziły się na transmitowanie na żywo przemówienia Arafata do uczestników szczytu.
Przemowa Arafata została zakazana podobno przez prezydent Libanu Emil Lahud. Nieoficjalnie mówi się, że presję na Libańczyków wywarła Syria. Z Palestyńczykami solidaryzują się Zjednoczone Emiraty Arabskie. Wszystkie te nieporozumienia świadczą o tym, jak trudne będzie ustalenie wspólnego stanowiska państw arabskich.
Delegaci rozmawiać mają o sposobach zakończenia izraelsko-palestyńskiego konfliktu. Na początku obrad saudyjski następca tronu, Abdullah, zaoferował Izraelowi propozycję znormalizowania stosunków ze światem arabskim w zamian za wycofanie się z terytoriów okupowanych, zgodę na powrót uchodźców palestyńskich i zaakceptowanie niepodległego państwa palestyńskiego ze stolicą we wschodniej Jerozolimie.
Obserwatorzy od razu wyrażali jednak opinię, że dla Izraela "podzielenie się" Jerozolimą i zgoda na powrót milionów uchodźców będą niemożliwe do zaakceptowania. Na taki układ nie chce się także zgodzić Syria - prezydent tego państwa Baszar Asad wezwał kraje arabskie do poparcia palestyńskiej intifady
przez zerwanie wszelkich kontaktów z Izraelem.
16:35