Zakaz wstępu dla polskich wędkarzy - sprawa kontrowersyjnego znaku, który pojawił się przy jednym z łowisk w hrabstwie Oxfordshire, może znaleźć finał w sądzie. Właściciel łowiska zakazał również wstępu innym osobom z Europy Wschodniej, dzieciom i psom.

Po raz pierwszy tablicą zainteresowano się w 2009 roku. Sprawa skierowana została wówczas do brytyjskiej Komisji ds. Równości i Praw Człowieka. Interwencja ta nie przyniosła jednak żadnego skutku.

Najnowsza inicjatywa jest dziełem Radosława Papiewskiego, polskiego aktywisty. Mimo przeprowadzenia telefonicznej rozmowy z właścicielem łowiska, znak wciąż stoi. Dlatego Polak postanowił sprawę wnieść do sądu. Prowadzona przez niego kampania crowdfundingowa ma pokryć koszty prawników. Pomoc obiecała także polska ambasada. Koszt wniesienia takiej sprawy to 11 tys. funtów.

Właściciel łowiska twierdzi, że wędkarze z Europy Wschodniej go okradają. Jego zdaniem ryby po złowieniu nie są wypuszczane z powrotem do wody, tak jak wymaga tego brytyjskie prawo. Na umieszczonej przez siebie tablicy odmawia również wstępu na teren łowiska dzieciom i psom. Według prawników wynajętych przez Polaka takie działania sugerują złamanie ustawy o równości. Odmawianie komukolwiek usług ze względu na przesłanki rasowe lub narodowościowe jest bowiem niezgodne z prawem.

(mpw)