W Wielkiej Brytanii - podwójna czerwona linia. W Niemczech - specjalne strefy ekologiczne, a we Francji bardzo wysokie mandaty za przekroczenie prędkości. W Faktach RMF FM przestrzegamy polskich kierowców wybierających się za granicę przed przepisami, za które grożą gigantyczne kary.
Wyjątkowo surowe kary grożą za przekraczanie dozwolonej prędkości we Francji. W niektórych przypadkach może się to skończyć nawet więzieniem, zawieszeniem prawa jazdy i grzywną w wysokości blisko 4 tysięcy euro. W razie gęstej mgły, na francuskich drogach i autostradach można jeździć natomiast tylko z prędkością 50 km/godz.
Nawet za niewielkie przekroczenie dozwolonej prędkości na autostradzie grozi tu mandat w wysokości do 135 euro. Jeżeli nie zapłaci się go na miejscu, suma wzrasta prawie trzykrotnie.
Astronomiczne mandaty i grzywny płacą kierowcy, którzy przekraczają dozwoloną prędkość o 50 kilometrów. Za pierwszym razem to aż 1,5 tysiąca euro, a w przypadku recydywy - uwaga! - 3 750 euro. Czekać ich też może kara trzech miesięcy więzienia i zawieszenie prawa jazdy na okres, który ustalają sędziowie. Wielu cudzoziemców nie wie też, że we Francji dozwolona prędkość zmienia się automatycznie, kiedy zaczyna padać deszcz. Na autostradach spada ona ze 130 do 110 km na godzinę, a na zwykłych drogach z 90 do 80 km.
Na podwójnej czerwonej nigdy się nie zatrzymujemy, na podwójnej żółtej natomiast nie parkujemy. Na pojedynczej można parkować, ale tylko rano i wieczorem i to w godzinach wyszczególnionych na specjalnych tablicach - o tym powinni pamiętać kierowcy wybierający się do Wielkiej Brytanii. Poza tym nie wolno korzystać z pasów przeznaczonych wyłącznie dla autobusów i „dokarmiać” parkomatów. Oznacza to, że samochodem opłaconym na przykład na dwie godziny należy po dwóch godzinach odjechać, nawet jeśli zatrzymamy się ponownie na sąsiedniej ulicy. Wykupienie kolejnej godziny w tym samym miejscu niechybnie doprowadzi do otrzymania mandatu.
Oprócz tych dziwnych zaleceń istnieją na Wyspach przepisy, które mile zaskoczą naszych kierowców. Mianowicie nie trzeba przy sobie wozić ani prawa jazdy, ani dowodu rejestracyjnego. W przypadku kontroli drogowej sami określamy wygodny dla nas komisariat, gdzie do siedmiu dni powinniśmy przedstawić odpowiednie dokumenty.
Jeżeli nie ma specjalnego oznakowania, to każdy kierowca nadjeżdżający z prawej strony skrzyżowania ma pierwszeństwo. Trzeba o tym pamiętać zwłaszcza w centrum miasta. W Belgii prowadząc auto, lepiej nie rozmawiać przez telefon komórkowy bez odpowiedniego zestawu głośnomówiącego lub słuchawkowego. Za rozmowę za kierownicą podczas jazdy możemy zapłacić mandat w wysokości 100 euro. Nie powinniśmy tego robić zwłaszcza, przejeżdżając przez miejscowość Arles, położoną zaraz za granicą z Luksemburgiem. Policja ma tam prawo zarekwirować komórkę, co często jest bardziej dotkliwe niż sam mandat. Zdaniem samych mieszkańców miasta, to jednak dobry przepis.
W Belgii warto pamiętać jeszcze o kamizelce fluoroscencyjnej. Musimy ją założyć, gdy na przykład opuszczamy zepsute auto na autostradzie, by wystawić trójkąt ostrzegawczy. W związku z tym dobrze jest mieć ją na wszelki wypadek w bagażniku.
Wiele osób w te wakacje przejeżdżać będzie przez Niemcy i Austrię. Na kierowców czekają tam jednak niespodzianki, które mogą sporo kosztować.
W Niemczech musimy uważać na tzw. strefy ekologiczne. Do centrów wielkich miast można wjechać tylko ze specjalną plakietką, którą kupimy w warsztatach samochodowych, pokazując dowód rejestracyjny auta. Jeżeli zostaniemy skontrolowani przez policję lub straż miejską, to za brak plakietki zapłacimy 40 euro.
W Austrii zostaniemy ukarani za brak w samochodzie odblaskowej kamizelki, w którą musimy wyposażyć każdego podróżnego. Należy też pamiętać, że niektóre alpejskie tunele są płatne i w tym wypadku nie wystarczy winieta upoważniająca do korzystania z autostrad.
Podróże samolotami są coraz tańsze, ale gdy do tego doliczymy dojazd na lotnisko na przykład w Niemczech, te koszty mogą zdecydowanie wzrosnąć. Wszystkiemu winne są ceny parkingów w portach lotniczych. Za tydzień garażowania auta można zapłacić nawet 120 euro.
Zatem zanim wybierzemy się na wakacje samolotem, planując dojazd na niemieckie lotnisko samochodem warto przyjrzeć się cenom, które znajdziemy na stronach internetowych portów lotniczych. Parkingi oznaczone jako P1 lub PK są najdroższe, a najtańsze to P5 lub P6. Są to parkingi przeznaczone dla tych, którzy zamierzają pozostawić auto na tydzień lub dłużej. Jeżeli dobrze przyjrzymy się cenom, możemy zapłacić za tydzień parkowania zaledwie 40 euro.
Na Słowacji trzeba pamiętać o bardzo ważnych drobiazgach – obowiązkowych kamizelkach odblaskowych, zapasowych żarówkach, apteczce i lince holowniczej. Kodeks drogowy to jedno, a kodeks językowy to drugie. Nie warto brać za dobrą monetę podobieństw między słowackim a polskim. Czasem może to sporo kosztować. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Macieja Pałahickiego: