Aż 58 osób, w tym 36 dzieci zginęło w piątkowym ataku pocisków rakietowych sił reżimowych w Aleppo na północy Syrii. Te dramatyczne informacje przekazało opozycyjne Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Wielkiej Brytanii.
Bilans ofiar śmiertelnych wzrósł od piątku, ponieważ wczoraj w ruinach ostrzeliwanej dzielnicy Tarik al-Bab znaleziono kolejne ciała kobiet i dzieci. Według obserwatorium, siły wierne prezydentowi Baszarowi el-Asadowi wykorzystały do ostrzału rejonu kontrolowanego przez opozycję rosyjskie pociski rakietowe typu Scud.
Wczoraj w całej Syrii zginęło 110 osób, w tym 46 cywilów, 35 rebeliantów i 29 żołnierzy.
Syryjski konflikt wybuchł w marcu 2011 roku i według ONZ pochłonął już ok. 70 tys. ofiar.
Kilka tygodni temu, mediator z ramienia ONZ i Ligi Arabskiej Lakhdar Brahimi ostrzegł, że Syria "rozpada się". Podkreślił, że wojna domowa w tym kraju osiągnęła "bezprecedensowy poziom okrucieństwa". Zaapelował o podjęcie pilnych działań na rzecz jej zakończenia. Tylko społeczność międzynarodowa może pomóc, a przede wszystkim Rada Bezpieczeństwa - podkreślił.
Zdaniem Brahimiego, punktem wyjścia do działań Rady Bezpieczeństwa może być plan politycznej transformacji w Syrii uzgodniony w ub. roku w Genewie przez wielkie mocarstwa i państwa bliskowschodnie. Podkreślił, że zgodnie z tym planem, Asad nie powinien "uczestniczyć w tej transformacji".