Tłumy ludzi obserwowały na francuskim wybrzeżu Atlantyku pierwszy w tym tysiącleciu gigantyczny przypływ i odpływ. Zjawisko to spowodowane jest szczególną konstelacją ciał niebieskich - pełnią Księżyca i niedawnym zaćmieniem Słońca.
Poprzednio taką gigantyczną amplitudę pływów obserwowano w 1997 roku. Następna jest oczekiwana w 2033 roku.
Zjawiskowy przypływ przyciągnął na francuskie wybrzeże Atlantyku kilka tysięcy turystów z Francji, Japonii, Niemiec, Belgii i innych krajów. Obserwowali już o świcie malowniczą wysepkę pływową Mont Saint-Michel, gdzie skala tego zjawiska jest największa.
Odpływ sprawił, że ocean odsłonił obszary widoczne tylko raz na 18 lat. Służba hydrograficzna szacuje, że różnica poziomu wody między popołudniowym odpływem a wieczornym przypływem wyniesie 14 metrów; zwykle jest to tylko 8,7 metra.
Poranny przypływ w sobotę też był tam bliski rekordu. Mont Saint-Michel jest połączona groblą z kontynentalną Francją.
Wielki odpływ i następujący po nim przypływ mogą być niebezpieczne. W rejonie Gironde zginął 70-letni mężczyzna, porwany przez powracający z wielką prędkością ocean. Podczas wielkich pływów popularne jest na francuskim wybrzeżu Atlantyku "łowienie na piechotę" - zbieranie małży i krabów na pojawiających się płyciznach. Władze zalecają szczególną w ostatnich dniach ostrożność, ponieważ w zatoce Mont Saint-Michel morze powraca - jak mówi tamtejsze powiedzenie - z "prędkością konia w galopie".
(mpw)