Niemieckiemu pielęgniarzowi, który odbywa karę dożywocia za dwa zabójstwa, postawiono zarzut zamordowania kolejnych 97 pacjentów w ciągu kilku lat w dwóch szpitalach w północno-zachodnich Niemczech - poinformowała prokuratura. Już w listopadzie władze informowały, że Niels Hoegel mógł zabić łącznie ponad 100 pacjentów.
W latach 1999-2002 Hoegel pracował w klinice w Oldenburgu na północnym zachodzie Niemiec, a w okresie 2003-2005 w Delmenhorst koło Bremy.
W 2015 roku pielęgniarz został skazany na dożywocie za dwa morderstwa i dwie próby popełnienia morderstwa w Delmenhorst.
Hoegel robił pacjentom zastrzyki zawierające zbyt duże dawki leku na serce, aby doprowadzić do ustania pracy układu krążenia, a następnie próbował ich reanimować.
W czasie procesu powiedział, że czerpał przyjemność z reanimowania pacjentów.
Sprawa wyszła na jaw, gdy kolega Hoegla z pracy odkrył, że mężczyzna robił pacjentowi nieprzepisany zastrzyk. Doprowadziło to do pierwszego wyroku dla Hoegla w 2008 roku: usłyszał wówczas wyrok 7,5 roku więzienia za usiłowanie zabójstwa.
Służby dochodzeniowe przeprowadziły badania toksykologiczne kilkudziesięciu innych pacjentów, którzy zmarli w tych szpitalach. Policja i prokuratura przeanalizowały historie choroby ponad 500 pacjentów, dokonano również ekshumacji 134 osób. Skutkowało to postawieniem pielęgniarzowi kolejnych zarzutów.
Zdaniem śledczych, większości zabójstw można było zapobiec. Ze statystyk szpitalnych wynikało, że na zmianie Hoegla liczba reanimacji i zgonów gwałtownie wzrastała. Kierownictwo kliniki w Oldenburgu zwolniło podejrzanego pielęgniarza, wystawiając mu jednak dobre świadectwo pracy, dzięki czemu mógł podjąć pracę w Delmenhorst. Z tego powodu dwaj lekarze i kierownik oddziału reanimacyjnego również staną przed sądem.
(e)