Duchowny w Republice Południowej Afryki przypadkiem postrzelił się w twarz z kuszy podwodnej. Mężczyźnie udało się przeżyć i dziś mówi, że to "cud".
48-letni Connie Hallowell nurkował w pobliżu plaży w Scottburgh. Mężczyzna stał w wodzie przy brzegu i trzymał nisko kuszę do nurkowania. Wtedy przyszła duża fala, próbowałem podnieść kuszę i ona wystrzeliła, a pocisk przebił mi twarz - opowiada mężczyzna.
Sam wspomina, że poczuł jak coś go trafiło. W pobliżu jednak nie było nikogo.
Kiedy próbowałem poruszyć głową, okazało się, że nie jestem w stanie. Zdałem sobie sprawę, że to przez pocisk. Udało mi się wstać i zacząłem krzyczeć o pomoc, idąc w kierunku brzegu - opowiada.
Szybko podbiegli do niego rybacy. Po kilkudziesięciominutowej akcji udało się przeciąć strzałę. Przyjechało pogotowie i zabrało go do szpitala, gdzie przeszedł operację. Pocisk przebił prawy policzek i wyszedł przed lewym uchem. Na szczęście nie uszkodził oczu i mózgu.
Widzę, mogę mówić, wszystko zmierza w jak najlepszym kierunku. Trochę jestem odrętwiały, ale mi się na pewno poprawi - opowiada Hallowell.
Protestancki pastor zaznaczył także, że incydent nie zniechęcił go do podwodnego polowania. Już teraz planuje następną wyprawę.