40 tysięcy funtów odszkodowania dostanie kierowca autobusu w Wielkiej Brytanii niesłusznie zwolniony z pracy. Mężczyzna poniósł karę za zażywanie kokainy, której ślady wykryto w jego organizmie podczas kontrolnych badań.
Pan Keneth Ball musiał kilka razy dziennie badać poziom cukru we krwi. Nakłuwał igłą palec, a jeśli za bardzo bolało, wkładał go do ust. Problem w tym, że kierując autobusem otrzymywał od pasażerów banknoty. W większości byli to studenci z pobliskiego uniwersytetu.
Gdy podczas kontrolnych badań wykryto w ślinie kierowcy ślady kokainy, został dyscyplinarnie zwolniony. Nie wzięto pod uwagę innej ewentualności - to o studenci zażywali popularny narkotyk przez zrolowane banknoty. Kierowca zupełnie tego nieświadomy wprowadził ślady kokainy do organizmu ssąc palce i niesłusznie spotkała go za to kara.
W niektórych regionach Anglii aż cztery na pięć banknotów, które znajdują się w obiegu, zabrudzone są kokainą. Pan Ball starał się oczyścić się z zarzutów, ale bezskutecznie. Został zwolniony z pracy, choć inne badania przeniosły negatywny rezultat. To poniekąd tłumaczy wysokość przyznanego mu odszkodowania.
Według najnowszych doniesień Brytyjczycy są największym konsumentem kokainy w Europie. Prym wiedzie zamożna klasa średnia. W określonych kręgach posiadanie kokainy i dzielnie się nią należy do dobrego tonu. Często na imprezach ludzie zażywają ten narkotyk bez głębszej refleksji, że stoi za nim cała machina ludzi wykorzystywanych w produkcji i w przemycie tej używki. Sposób zamawiania, rozprowadzania i konsumpcji kokainy stały się niezwykle proste - głownie dzięki technologicznym innowacjom. W Wielkiej Brytanii używa się nawet słowa epidemia. Kokaina jest też niezwykle popularna wśród studentów, którzy często finansują swoje uzależnianie z pożyczki, jaką zaciągają na studia.
Marihuana jest wciąż na Wyspach nielegalna, ale policja rzadko reaguje, gdy ktoś pali ją w miejscach publicznych. Codziennie idąc ulicami Londynu czy wychodząc na spacer z psem wyraźnie można wyczuć ten charakterystyczny zapach. Ludzie zupełnie się z tym nie kryją. Oczywiście, inaczej wygląda sytuacja z handlarzami marihuany - tu nie ma taryfy ulgowej. Plantacje są przez policję tropione i wykrywane, szczególnie w zimie, gdy pada śnieg, bowiem naświetlane sztucznie hodowle marihuany łatwo zauważyć z helikoptera - na dachach takich domów lub magazynów po prostu nie ma ani płatka śniegu. Niemniej handlarze narkotyków stają się coraz bardziej bezczelni i bezkarni. To już nie skulone postaci, które czekają na klientów w mrocznych zakamarkach ulic. Narkotyki na Wsypach zamawiane są przez internet, wysyłane pocztą i przesyłkami kurierskimi. Coraz trudniej nad tym procederem zapanować.
(MN)