​Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani ogłosił wszczęcie procedury uchylenia immunitetu kandydatki Frontu Narodowego w wyborach prezydenckich we Francji Marine Le Pen. Chodzi o fikcyjne zatrudnianie jej współpracowników z budżetu PE.

​Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani ogłosił wszczęcie procedury uchylenia immunitetu kandydatki Frontu Narodowego w wyborach prezydenckich we Francji Marine Le Pen. Chodzi o fikcyjne zatrudnianie jej współpracowników z budżetu PE.
Marine Le Pen /IAN LANGSDON /PAP/EPA

Otwierając sesję plenarną w Brukseli, Tajani powiedział, że do PE wpłynął wniosek francuskiego wymiaru sprawiedliwości o uchylenie immunitetu francuskiej eurodeputowanej skrajnej prawicy. Zgodnie z europarlamentarną procedurą wniosek został skierowany do komisji prawnej. Zwykle rozpatrywanie tego rodzaju spraw przez PE zajmuje wiele miesięcy.

Prowadzone we Francji śledztwo ma wyjaśnić, czy Le Pen płaciła personelowi partyjnemu Frontu Narodowego we Francji z funduszy Parlamentu Europejskiego, które zgodnie z unijnymi regułami powinny być wykorzystywane tylko do wynagradzania asystentów za pracę dla eurodeputowanych.

Parlament Europejski zażądał już od Le Pen zwrotu 300 tys. euro za zatrudnienie szefowej jej gabinetu Catherine Griset w latach 2010-2016, a także opłacanie z funduszy PE osobistego ochroniarza. PE zaczął od lutego odzyskiwać tę kwotę, potrącając połowę poborów Le Pen.

Parlament Europejski uchylił wcześniej immunitet Marine Le Pen, ale w innej sprawie: w związku z dochodzeniem dotyczącym publikacji przez nią na Twitterze zdjęć z egzekucji zakładników Państwa Islamskiego. O uchylenie immunitetu zwróciła się do europarlamentu prokuratura w Nanterre, aby móc przesłuchać francuską europosłankę.

W 2015 roku Le Pen opublikowała na swoim profilu zdjęcia przedstawiające brutalne egzekucje zakładników przez dżihadystów z Państwa Islamskiego (ISIS), w tym egzekucję amerykańskiego dziennikarza Jamesa Foleya, który został ścięty. Le Pen opatrzyła te zdjęcia komentarzem: "To jest Daesz", używając arabskiego akronimu ISIS. Opublikowanie fotografii wywołało we Francji oburzenie.

Prokuratura może postawić jej zarzut rozpowszechniania obrazów przedstawiających przemoc, za co grozi kara do trzech lat więzienia i 75 tys. euro grzywny.

48-letnia dotychczasowa szefowa antyunijnego i antyimigracyjnego Frontu Narodowego przeszła 23 kwietnia do drugiej tury wyborów prezydenckich we Francji. Z sondaży wynika jednak, że większością ponad 60 proc. głosów pokona ją centrysta Emmanuel Macron. Druga tura głosowania odbędzie się 7 maja.

Le Pen twierdzi, że dotyczące jej postępowania sądowe i wnioski o uchylenie immunitetu stanowią próbę wywierania nacisków politycznych.



(łł)