Parlament Europejski przegłosował rezolucję, która kwestionuje między innymi zdolność Węgier do sprawowania rotacyjnej prezydencji w UE. Uznano, że Budapeszt łamie podstawowe zasady praworządności i podstawowe wartości kluczowe dla Wspólnoty. Bruksela chce w ten sposób wywierać presję na Węgry.
Węgry mają objąć rotacyjne przewodnictwo w Radzie UE w 2024 roku. Utrata prezydencji jest mało prawdopodobna, bo kolejność krajów przewodniczących została ustalona do 2030 roku decyzją Rady, czyli krajów członkowskich Unii, na którą Parlament Europejski nie ma bezpośredniego przełożenia. Jednak Parlament może wywierać presję.
W rezolucji eurodeputowani grożą, że jeśli Rada nie zacznie działać w sprawie Węgier, to PE podejmie "odpowiednie środki". Nieoficjalnie mówi się, że Parlament może hamować procesy legislacyjne w czasie węgierskiej prezydencji skazując ją tym samym na porażkę.
W dokumencie nie wymienia się na razie Polski i możliwości odebrania nam przewodnictwa, które mamy objąć w styczniu 2025 roku, ale - jak donosi dziennikarka RMF FM - eurodeputowani o tym mówią.
"Parlament Europejski jest poważnie zaniepokojony dalszym pogorszeniem się sytuacji w zakresie praworządności i praw podstawowych na Węgrzech" - czytamy w rezolucji.
Autorzy, reprezentujący pięć frakcji - Europejską Partię Ludową (EPL), socjaldemokratów (S&D), liberalną Renew, Zielonych i skrajną lewicę GUE/NGL - zwracają uwagę na nieprzejrzyste ich zdaniem stanowienie prawa przez Budapeszt, "podważanie praw osób LGBTIQ+ i wolności słowa" oraz stwarzanie zagrożenia dla wolności badań akademickich.
W związku z tym Parlament "kwestionuje, w jaki sposób Węgry będą w stanie wiarygodnie wypełnić to zadanie sprawowania prezydencji w Radzie w 2024 r., biorąc pod uwagę nieprzestrzeganie prawa UE i wartości zapisanych w art. 2 Traktatu o Unii Europejskiej, a także zasad lojalnej współpracy".
PE zwraca się zatem do Rady "o jak najszybsze znalezienie odpowiedniego rozwiązania.
Za przyjęciem rezolucji głosowało 442 posłów, przeciwko - 144, 33 wstrzymało się od głosu.