Pięć osób zostało rannych podczas pierwszej w tym roku gonitwy z bykami przez wąskie uliczki Pampeluny na północy Hiszpanii. W sobotnim biegu wzięło udział ok. 2 tys. osób i sześć byków. Na koniec gonitwy byki są zaganiane na arenę i zabijane. W czwartek w Pampelunie protestowali obrońcy praw zwierząt.

Jedna osoba została wzięta na rogi, a cztery odniosły lżejsze obrażenia - obtarcia i siniaki po upadku. Jak poinformował rzecznik Czerwonego Krzyża Jose Aldaba, wszyscy ranni zostali przewiezieni do pobliskiego szpitala kilka minut po zakończeniu biegu. 

Pokonanie ok. 870-metrowej trasy zajęło ok. 2000 uczestników blisko dwie i pół minuty. Większość biegnących ubrana była na biało i miała zawiązane pod szyją czerwone chustki. W gonitwie uczestniczyło sześć byków, ważących od 550 do 630 kilogramów. Na koniec gonitwy są zaganiane na arenę, na której są następnie zabijane.

W czwartek liczni obrońcy praw zwierząt demonstrowali przed budynkiem Rady Miejskiej Pampeluny przeciw "brutalnemu publicznemu masakrowaniu byków". Każdego dnia tej fiesty byki są zabijane i skazywane na powolną agonię - wskazali protestujący.

Obchody święta Sanfermines - ku czci św. Firmina (hiszp. San Fermin), jednego z patronów Nawarry, czyli prowincji, gdzie znajduje się Pampeluna - sięgają XVI wieku. Uroczystości i zabawy z tej okazji rozsławił amerykański pisarz Ernest Hemingway w wydanej 1926 r. powieści "Słońce też wschodzi". Tegoroczna edycja Sanfermines rozpoczęła się w piątek i potrwa do 14 lipca. 

(ak)