13 osób nie żyje, ok. 170 jest rannych – to bilans ostatnich walk rywalizujących ze sobą ugrupowań palestyńskich w Strefie Gazy. Starcia rządzących hamasowców z prezydenckim Fatahem wybuchły nad ranem ze zdwojoną siłą, o rozejmie sprzed kilku dni nikt już nie wspomina.

Terroryści z Hamasu ostrzelali z moździerzy obóz szkoleniowy gwardii prezydenckiej, formacji militarnej związanej z Fatahem. W ataku - jak twierdzą przedstawiciele tej jednostki - rannych zostało 40-50 nowych członków. Dodają, że mogą być zabici. Zginął też szef związanych z Fatahem służb wywiadowczych. Po 5-godzinnym oblężeniu hamasowcy wysadzili fatahowską rozgłośnię radiową w Dżebalii.

Ulice osiedli w Strefie ponownie się wyludniły. Na drogach w miejscu samochodów pojawiły się barykady, a przechodniów zastąpiły uzbrojone oddziały zamaskowanych funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa. Ogień z karabinów nie omija nawet karetek pogotowia.

Egipscy mediatorzy o złamanie porozumienie rozejmowego obwinili Hamas, który wczoraj zorganizował zasadzkę na jeden konwój Fatahu. Starcia między Hamasem a rządzącym przez poprzednie lata Fatahem w zeszłym roku pochłonęły około 100 ofiar. Konflikt po raz kolejny grozi przerodzeniem się w wojnę domową w Autonomii Palestyńskiej.