"Kampania wyborcza jest już w decydującej fazie, dlatego organizujemy ostatni obiad, na którym Barack spotka się z Wami" - napisała żona prezydenta USA w liście do jego zwolenników. "To koniec długiej tradycji. Na pewno będzie sympatycznie, ale z drugiej strony trochę smutno" - podkreśliła.
Co kilka miesięcy Barack spotykał się na obiadach ze swoimi zwolennikami - ludźmi takimi, jak Wy. Kochał to robić - zaznaczyła Michelle Obama. Niestety, zbliża się ostatnia taka okazja - dodała.
Obiad kończący tradycję spotkań z Obamą przy stole ma mieć bardzo kameralny charakter. Prezydent zobaczy się tylko z trójką swoich zwolenników, którzy zostaną wylosowani z grona osób wspierających finansowo jego walkę o reelekcję. Nie przegapcie ostatniej szansy na obiad z Barackiem. Jeśli wygracie, będziecie mogli przyjść z osobą towarzyszącą, opłacimy Wam też hotel i przelot samolotem - zachęca Amerykanów pierwsza dama.
Już podczas pierwszej kampanii prezydenckiej obiady ze zwolennikami były jednym ze sposobów na zbieranie pieniędzy przez kandydata demokratów. Były to głównie bankiety dla dużej ilości osób. Ceny wejściówek na takie imprezy dochodziły nawet do 35 tys. dolarów. Dzięki temu Obama bardzo szybko gromadził środki na kampanię. Według szacunków, podczas kilku spotkań w Chicago mógł zebrać nawet 2 miliony dolarów.