Oscar Pistorius wystawił na sprzedaż dom, w którym zastrzelił swoją partnerkę, znaną modelkę Reevę Steenkamp. Niepełnosprawny lekkoatleta chce w ten sposób zdobyć pieniądze potrzebne na pokrycie kosztów procesu, w którym jest oskarżony.

Jak wyjaśnił, mecenas Brian Webber, sprzedaż nieruchomości okazała się konieczna, ponieważ postępowanie sądowe potrwa dłużej niż przewidywane trzy tygodnie.

Webber dodał, że Pistorius nie pojawił się w swojej posiadłości ani razu od 14 lutego 2013 roku, kiedy zastrzelił Steenkamp - jak utrzymuje, przez pomyłkę - przez zamknięte drzwi łazienki.

Pistorius nie bierze nawet pod uwagę myśli, że mógłby jeszcze kiedykolwiek tam zamieszkać. Dom jest zamknięty i zapieczętowany od ponad roku - poinformował Webber.

Jest niewinny?

Niepełnosprawny lekkoatleta twierdzi, że wziął swoją partnerkę za włamywacza i zastrzelił ją przez pomyłkę. Wczoraj w czasie rozprawy sąd zapoznał się z opinią eksperta od balistyki. Kapitan Christian Mangena przy pomocy lasera wyznaczył trajektorię kul z broni Pistoriusa. Według niego, strzelał bez protez, bo dziury po pociskach znajdowały się na wysokości od 93,5 do 104 cm.

To potwierdzałoby wersję Pistoriusa. Jego wzrost bez protez wynosi 96 cm. Sportowiec twierdził, że zaczął strzelać, bo bez nich czuł się jeszcze bardziej bezbronny. Prokurator sugeruje z kolei, że ofiara zamknęła się w łazience podczas kłótni z narzeczonym. 

Do tragedii doszło 14 lutego w domu Pistoriusa. Jeśli 27-latek zostanie skazany na dożywocie, czego domagają się prokuratorzy, to o warunkowe zwolnienie będzie mógł się ubiegać po odbyciu 25 lat kary.

(MRod)