Barack Obama spotkał się na lunchu ze swoim republikańskim przeciwnikiem w niedawnych wyborach prezydenckich Mittem Romneyem. Spotkanie miało symbolizować gotowość prezydenta do porozumień z opozycją, między innymi w sprawie grożącego Stanom Zjednoczonym tzw. klifu fiskalnego, który oznaczałby podniesienie od nowego roku podatków i automatyczne cięcia wszystkich wydatków rządowych.
Obama i Romney zjedli obiad bez obecności mediów. Wcześniej rzecznik Białego Domu Jay Carney przypominał, że prezydent zaraz po swej reelekcji 6 listopada deklarował, że chciałby się spotkać ze swym pokonanym rywalem. Na konferencji prasowej w kilka dni po wyborach mówił też, że "zgadza się z niektórymi koncepcjami" przedstawionymi przez Romneya w czasie jego kampanii wyborczej. Chodziło - jak wyjaśnił - o sprawę wzrostu ekonomicznego i tworzenia miejsc pracy.
W Waszyngtonie spekuluje się, że Obama może zaoferować Romneyowi stanowisko w swojej administracji - np. szefa departamentu handlu. Republikanin ma bowiem bogate doświadczenie w biznesie i zarządzaniu. Z drugiej jednak strony, rzecznik Białego Domu zdementował te doniesienia, mówiąc, że prezydent nie przewiduje dla Romneya "nic konkretnego". Uważa się też za mało prawdopodobne, by ten ostatni przyjął ewentualną ofertę.