Polska ambasador w Moskwie Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz została wezwana do rosyjskiego MSZ-tu. Oficjalnie nie ujawniono, w jakiej sprawie. Chodzić może i o zakaz wpuszczenia do Polski rajdu Nocnych Wilków, jak i o "zbezczeszczenie" - jak mówią Rosjanie - cmentarza żołnierzy radzieckich we Wrocławiu. Decyzja o tym, że Nocne Wilki nie wjadą do Polski zapadła w polskim ministerstwie. Ulubieńcy Putina nazwali ją "absurdalną". Dziś wyruszyli z Moskwy do Berlina na rajd "Drogi zwycięstwa - na Berlin".
"Ministerstwo Spraw Zagranicznych przekazało 28 kwietnia br. Ambasadzie Federacji Rosyjskiej notę dyplomatyczną z informacją o braku zgody kompetentnych władz RP na wjazd na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej uczestników grupy "Motocykliści Rosyjscy". Podstawą do podjęcia decyzji odmownej było zapewnienie ochrony porządku publicznego" - podało w wydanym komunikacie MSZ.
Odmowa - powiedział dziennikarzom rzecznik MSZ Artur Dmochowski - "jest wytłumaczona troską o bezpieczeństwo publiczne". Przy okazji chciałem zwrócić uwagę, że mamy do czynienia, niestety, ze strony rosyjskiej z kampanią dezinformacyjną, która dotyczy realizacji przez stronę polską umowy międzyrządowej o grobach i miejscach pamięci. Strona polska nie będzie tolerowała działań, które dyskredytują po prostu rząd RP - oświadczył rzecznik MSZ.
Odmowa wpuszczenia motocyklistów będzie niosła negatywne skutki - oświadczył rosyjski MSZ, po wezwaniu na dywanik polskiej ambasador Katarzyny Pełczyńskiej Nałęcz.
Rosja ocenia to jako niezwykle cyniczny i złośliwy gest, którego celem jest pogorszenie stosunków.
Kilkudziesięciu motocyklistów z ulubionego przez Władimira Putina klubu w piątek rano wyruszyło z Moskwy na rajd "Drogi zwycięstwa - na Berlin". Już rok temu nie wjechali do Polski mimo posiadania wiz, między innymi za wspieranie aneksji Krymu.
Motocykliści o tym, że i w tym roku do Polski nie wjadą dowiedzieli się od dziennikarzy.
Jak podkreśla nasz korespondent Przemysław Marzec, byli absolutnie zaskoczeni decyzją polskich władz.
Andrij Borowski, organizator rajdu na Berlin mówił, że motocykliści nie wiozą ze sobą żadnych symboli komunistycznych.
Decyzję polskich władz nazwał absurdem, bo w grupie są obywatele Niemiec i Słowacji, i Polacy nie mogą ich nie wpuścić do Unii Europejskiej.
Nocne Wilki twierdzą, że zwracali się do polskiego MSZ-tu o zgodę, ale żadnej odpowiedzi nie otrzymali.
1 maja chcą być w Brześciu przy polskiej granicy. Tam zorganizują konferencję prasową w konsulacie rosyjskim. To tylko potwierdza, że ich rajd ma charakter polityczny i jest wspierany przez władze.
Motocykliści chcą przez Polskę, Słowację, Czechy i Austrię dotrzeć 9 maja do Berlina.
Już w sobotę do Braniewa na Warmii przyjedzie około 200 motocyklistów razem z gubernatorem rosyjskiego Kaliningradu. Chcą tam złożyć kwiaty na grobach żołnierzy radzieckich. Ta grupa bez przeszkód wjechała do Polski rok temu.
Wielbią Stalina, pomagali w aneksji Krymu
Nocne Wilki istnieją od 1989 roku. To nacjonalistyczny klub motocyklowy - jak określają go sami członkowie - zaprzyjaźniony z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. W ubiegłym roku grupa liczyła 5 tysięcy ludzi.
Nocne Wilki słyną m.in. z uwielbienia Stalina i obnoszą się z komunistycznymi symbolami.
Co więcej, członkowie klubu, wraz z jego liderem Załdostanowem, pomagali w aneksji ukraińskiego Krymu przez Rosję i prorosyjskim separatystom w Donbasie. Stworzyli filar ruchu Antymajdan, odpowiedzialnego za pobicia działaczy rosyjskiej opozycji.
(j., abs)