"Rosjanie od 2022 roku pokazują, że jednak wracają do tych "tradycyjnych" metod terroryzmu. Tworzą presję na opinię publiczną, a pośrednio także na władze państwowe, wracając do podpaleń, zamachów i wybuchów" - powiedział na antenie Radia RMF24 Piotr Niemczyk, ekspert od spraw bezpieczeństwa i służb specjalnych. Gość Piotra Salaka przyjrzał się sieci działań rosyjskiej agentury, która może w tym momencie obejmować już całą Europę.
Piotr Niemczyk skomentował przewidywania dotyczące nowej odsłony ukrytej wojny z rosyjską agenturą, na którą muszą się przygotować europejskie służby bezpieczeństwa. Wśród nich istnieją przypuszczenia o potencjalnej serii ataków Moskwy, przypominających taktyką zamachy terrorystyczne z udziałem dżihadystów.
Gość Radia RMF24 zapytany o to, czy Rosjanie mają w Europie sieć dywersyjno-terrorystyczną, odpowiedział: "Myślę, że tak". Wszystko na to wskazuje, a przynajmniej od początku wojny z lutego 2022 roku. Są też sygnały, że wyraźnie wcześniej taką sieć budowali - mówił ekspert.
Wspomniana sieć zaczynała powstawać przed lutym 2022 roku i dotyczyła głównie Ukrainy, prawdopodobnie w ramach przygotowań się do wojny. Miała ona działać na zapleczu frontu i utrudniać działanie ukraińskiego wojska. Niewątpliwie taką sieć zaczęli budować w Europie i zaczęła teraz działać. Na razie raczej jeszcze nie na pełną skalę, tylko na zasadzie testowania różnych obiektów i podatności - powiedział specjalista.
Niemczyk wyjaśnił, jakie taktyki przyjmują dywersanci sterowani przez rosyjski służby. To przypomina dywersję stosowaną w czasie regularnych wojen na zapleczu wroga. Podobnie do dżihadystów, wysyłają ładunki wybuchowe drogą lotniczą, tak jak to testowały, na początku tego tysiąclecia, różne grupy powiązane z Al-Kaidą z Jemenu - mówił ekspert.
W okolicy 2004 roku w ten sposób wysyłano z Jemenu do Stanów Zjednoczonych tonery do drukarek, które w rzeczywistości były ładunkami zapalającymi. To przypomina te metody stosowane przez Rosjan w ostatnim czasie w Europie, czyli właśnie pod kamuflażem przedmiotów codziennego użytku przesyła się ładunek wybuchowy - zauważył specjalista.
Natomiast chciałbym zwrócić uwagę na to, że to nic nowego. Opinia publiczna jest informowana od wielu lat o cyberterroryzmie jako narzędziu działań dywersyjnych terrorystów czy służb państwowych. Trochę jednak zapomnieliśmy o tym, że jest jeszcze ta tradycyjna forma terroryzmu - podkreślił Niemczyk.
Według eksperta znaczna większość ataków terrorystycznych w latach 2010-2022 miała charakter cyberterroryzmu. Były to głównie próby penetracji infrastruktury krytycznej, uszkodzenia systemów bankowych czy produkcyjnych i wymiana informacji przez sieci. Jednak to doprowadziło do tego, że z czasem te systemy stały się lepiej strzeżone i były trudniejszym celem dla cyberprzestępczości.
Rosjanie od 2022 roku pokazują, że jednak wracają do tych tradycyjnych metod terroryzmu. Tworzą presję na opinię publiczną, a pośrednio także na władze państwowe wracając do podpaleń, zamachów i wybuchów - mówił specjalista.
Niemczyk wyjaśnił, że kraje byłego Związku Radzieckiego, takie jak Ukraina, Kazachstan czy Uzbekistan, uznawane są przez Rosję jako państwa zależne i znajdują się pod kontrolą wewnętrznej służby piątego departamentu FSB.
Zadaniem tego pionu jest nie tylko zbieranie informacji na temat osób aktywnych politycznie, gospodarczo bądź procesów politycznych, ale również przygotowanie działań dywersyjnych - mówił ekspert.
W 2022 roku Służba Bezpieczeństwa Ukrainy z tygodnia na tydzień ujawniała magazyny materiałów wybuchowych, magazyny broni czy osoby zbierające informacje o obiektach infrastruktury krytycznej. Pomimo niestabilności Służby Bezpieczeństwa Ukrainy w tamtym czasie, były tam nadal ogromne rosyjskie wpływy. Ostatnio znowu słyszymy, że się ujawnia rosyjskich agentów także w jej strukturach - powiedział specjalista.
Gość rozmowy przyznał także, że doniesienia amerykańskiej gazety "Wall Street Journal" o powstaniu departamentu zadań specjalnych SSD mogą być wiarygodną informacją. Jego zdaniem te metody mogły być stosowane już od 2014 roku - z początku na Ukrainie, ale później również w całej Europie.
Administracja Donalda Trumpa powołała nową szefową służb amerykańskich Tulsi Gabbard, która obejmie nadzór nad 18 agencjami, w tym m.in. CIA czy FBI. Jest ona znana z kontrowersyjnych wypowiedzi, co stawia pod znakiem zapytania współpracę z Ukrainą i NATO, bądź sam wpływ na funkcjonowanie tych służb.
To trudno przewidzieć. Nie wiemy, jak głęboko dojdzie do zmian w strukturach służb amerykańskich, a w szczególności wymiany kadrowej doświadczonych oficerów CIA, na inżynierów wprowadzonych przez Elona Muska do DOGE. Jeżeli przyjdą jacyś tacy ‘"arwańcy", to obawiam się, że specyfika działania CIA może się bardzo zmienić - skomentował ekspert.
Wspomniał też własną współpracę z CIA, w czasach swojej służby. Według niego, w latach 90. po upadku Związku Radzieckiego, w opinii publicznej nastawiano się na traktowanie Rosji jako państwa demokratycznego. Wtedy jednak CIA utrzymało się przy zdaniu, że to jest ten sam przeciwnik, co wcześniej. Aktywność wywiadowcza Rosji od tego czasu nie zmalała, a wręcz przeciwnie - nasiliła się.
Przykro mi to powiedzieć o różnych sztuczkach amerykańskiej propagandy, ale jeżeli dojdzie do głębokich zmian, to nastawienie tej służby może się zmienić. Obawiam się, że ona po prostu przestanie być tak pragmatyczna - podkreślił Piotr Niemczyk, ekspert od spraw bezpieczeństwa i służb specjalnych.
Opracowanie: Natasza Pankratjew